Reklama

Pobudka ze snu współdzielenia

Wprowadzenie obowiązkowych licencji dla kierowców z aplikacji wydawać się może dobrym kompromisem, ale ucierpią na tym klienci. No i ci, którzy faktycznie wcielali w życie ideę tzw. ekonomii współdzielenia, podwożąc kogoś po drodze albo dorabiając sobie w wolne popołudnie.

Publikacja: 07.11.2019 21:00

Pobudka ze snu współdzielenia

Foto: Adobe Stock

E-platformy łączące kierowców z pasażerami za pomocą aplikacji w smartfonie miały być flagowym przykładem tzw. sharing economy, czyli gospodarki współdzielenia. Miało być pięknie – jak w utopijnej hybrydzie kapitalizmu z komunizmem, bo choć mamy tu własność, to dzielimy się nią z innymi, ale z korzyścią finansową i dla siebie, i dla operatora.

Dość szybko okazało się, że nawet w tym wydaniu komunistyczny ideał się nie sprawdza: coś, co miało być współdzieleniem, stało się modelem biznesowym dla dyskontowych usług przewozu osób. Powstały całe floty aut „współdzielonych" z kierowcami pracownikami. Na portalach rekrutacyjnych pojawiły się ogłoszenia zachęcające, by zacząć pracę jako kierowca Ubera lub Bolta „bez konieczności prowadzenia własnej działalności gospodarczej", czyli działając w ramach ogłaszającej się firmy, z zarobkami rzędu 3–6 tys. zł.

Tylko 19 zł miesięcznie przez cały rok.

Bądź na bieżąco. Czytaj sprawdzone treści od Rzeczpospolitej. Polityka, wydarzenia, społeczeństwo, ekonomia i psychologia.

Treści, którym możesz zaufać.

Reklama
Opinie Ekonomiczne
Witold M. Orłowski: Drony i dramatycznie trudny wybór
Opinie Ekonomiczne
Czy czterodniowy tydzień pracy jest dla nas dobry?
Opinie Ekonomiczne
Maciej Miłosz: Prawdziwi politycy, czyli jak się dorasta w MON
Opinie Ekonomiczne
Eksperci FOR: Orbanizacja gospodarki odpadami w Polsce
Opinie Ekonomiczne
Prof. Gorynia: Jaki będzie XI Kongres Ekonomistów Polskich?
Reklama
Reklama