Czy stać nas na większe wydatki na ochronę zdrowia

Większość specjalistów w dziedzinie ochrony zdrowia uważa, że przeznaczamy na nią zbyt mało, choćby ze względu na starzejące się społeczeństwo – pisze ekspert.

Publikacja: 17.10.2017 19:37

Czy stać nas na większe wydatki na ochronę zdrowia

Foto: Fotorzepa/Jerzy Dudek

Głodówka młodych lekarzy rezydentów w sposób drastyczny pokazała, jak bardzo niedofinansowany jest nasz system ochrony zdrowia, jak wielkie w przeszłości nastąpiły zaniechania, które kontynuuje obecna administracja, i jak bardzo w interesie społeczeństwa jest jej głęboka reforma.

Głodujący rezydenci stawiają w zasadzie dwa postulaty: pierwszy – podniesienia w ciągu trzech lat wydatków ze środków publicznych na służbę zdrowia z obecnych ok. 4,5 proc. PKB do 6,8 proc. i drugi – w ramach tego wzrostu podniesienia płac w służbie zdrowia, w tym dla rezydentów.

Warto w tym kontekście przypomnieć, że w Polsce liczba lekarzy na liczbę mieszkańców należy do jednych z najniższych w Unii Europejskiej.

Główne problemy sektora

A więc pierwszym kłopotem, z jakim już się boryka nasz system opieki zdrowotnej, są braki kadrowe wynikające tak z niskich zarobków, jak i złej, przestarzałej organizacji pracy.

Większość specjalistów w dziedzinie ochrony zdrowia uważa, że wydajemy na nią zbyt mało, biorąc pod uwagę m.in. starzejące się społeczeństwo z jednej strony, a z drugiej postęp technologiczny powodujący konieczność (lub możliwość) stosowania nowoczesnych – ale i droższych – rozwiązań w leczeniu.

Według Wieloletniego Planu Finansowego Państwa (WPFP) z kwietnia 2017 r. nakłady na ochronę zdrowia w 2016 r. wyniosły 4,8 proc. PKB, przy średniej Organizacji Współpracy Gospodarczej i Rozwoju (OECD) 6,7 proc., i miały wzrosnąć w 2020 r. do 4,99 proc. PKB. Oczywiście w liczbach bezwzględnych przy wzroście PKB przyrost miał być większy, co nie oznacza, że nakłady te w Polsce przybliżyłyby nas do poziomu w innych krajach.

Według metodologii OECD w 2012 r. całość wydatków na ochronę zdrowia wyniosła w Polsce 6,8 proc. PKB, przy średniej dla OECD 9,5 proc., w Niemczech 11,3 proc., Francji 11,6 proc. itd. Ale cytując te statystyki, należy zwrócić uwagę, iż w Polsce – podobnie jak i innych krajach – ok. 30 proc. tej kwoty to wydatki prywatne! A ok. 70 proc. publiczne!

Innymi słowy, w tymże 2012 r. tylko 4,7 proc. to wydatki publiczne, a 1,9 proc. PKB to wydatki prywatne, w tym 2 proc. prywatne ubezpieczenia, 76 proc. wydatki gospodarstw domowych i 21 proc. pozostałe (według Journal of Finance & Financial Law, 2015).

Propozycje zmian

Postulat rezydentów dotyczy wyłącznie wydatków publicznych, a więc wzrostu w ciągu trzech lat (2018, 2019 i 2020) wydatków na ochronę zdrowia z obecnych 4,5 proc. do 6,8 proc., czyli rocznie o ok. 0,75 pkt proc. PKB (przy PKB na poziomie +/-2 bln zł oznacza to dodatkowe wpompowanie w ochronę zdrowia 15 mld zł!).

Czy stać nasz budżet na taki dodatkowy wydatek? Z pewnością tak, jeśli weźmie się pod uwagę m.in. dwa czynniki.

Po pierwsze, dodatkowe wydatki nie muszą oznaczać każdorazowo dodatkowego wydatkowania rocznie 15 mld zł, można to dostosować do wzrostu PKB, a skoro rząd twierdzi, iż przyrosty PKB utrzymają się na poziomie +/-4 proc., można dodatkowe wydatki pokryć z owych przyrostów, niekoniecznie zwiększając i tak duży deficyt finansów publicznych.

Po drugie, warto się zastanowić nad wzrostem składki zdrowotnej – podstawowego źródła finansowania ochrony zdrowia – z obecnego poziomu o np. 1,5 pkt proc. w ciągu trzech lat.

Po trzecie, warto byłoby krytycznie spojrzeć na projekt budżetu na 2018 r., jak i wcześniej wspomniany WPFP, i poszukać tam możliwości przesunięć lub wręcz oszczędności. Skoro stać rząd na obniżenie wieku emerytalnego, co poczynając od przyszłego roku będzie nas wszystkich kosztować od 10 mld zł rocznie w górę, to czy możemy sobie pozwolić na załamanie się systemu ochrony zdrowia, jeśli odejdzie z pracy duża część pielęgniarek, a lekarze wyjadą za granicę?

Po czwarte, biorąc m.in. pod uwagę kolejki, czy nie należy powrócić do zarzuconego pomysłu miniodpłatności za wizytę u lekarza w wysokości np. 5 czy 10 zł?

Po piąte, zwiększyć atrakcyjność prywatnych ubezpieczeń zdrowotnych poprzez możliwość odpisu takich wydatków od podstawy opodatkowania.

Takich i podobnych pomysłów można z pewnością znaleźć więcej, tym bardziej że wszystkie kraje świata borykają się z tym problemem.

Skąd pieniądze

Nie kupiliśmy śmigłowców – to jest oszczędność bodajże 10 mld zł – a budżet Ministerstwa Obrony Narodowej (MON) na rok przyszły się nie zmniejszył – więc są tutaj spore możliwości sfinansowania nakładów na ochronę zdrowia.

Budżet MON i Ministerstwa Spraw Wewnętrznych i Administracji (na przyszły rok) to ponad 60 mld zł – czy potrzebujemy aż tyle?

Obsługa długu państwowego to 30,7 mld zł w roku przyszłym – a może zadłużenie należy obniżyć i zrestrukturyzować?

Administracja publiczna w przyszłym roku będzie nas kosztować bagatela – 13,7 mld zł! Czy to nie jest za dużo?

Dokonałbym też przeglądu tzw. wydatków celowych, gdzie z pewnością jest spore pole do oszczędności. Np. 310 mln zł na Muzeum Historii Polski w Warszawie itd., itp.

Podniesienie zarobków rezydentów z obecnych 2400 zł miesięcznie do 5000 zł kosztowałoby rocznie ok. 620 mln zł. Nie są to wielkie pieniądze, skoro można było dofinansować TVP kwotą 800 mln zł pożyczki (najpewniej do umorzenia w przyszłości).

Pielęgniarki też zasługują wreszcie na podwyżki, co oznacza konieczność wydatkowania prawdopodobnie ok. 700–800 mln zł dodatkowo rocznie, a co zapobiegnie załamaniu się systemu w niedalekiej przyszłości.

Czy tzw. dobra zmiana poważy się na „konieczną zmianę"? Dzisiejsze reakcje administracji skłaniają do wątpliwości...

Śródtytuły pochodzą od redakcji

Autor jest ekonomistą, członkiem Polskiej Rady Biznesu i członkiem rad nadzorczych spółek notowanych na GPW

Głodówka młodych lekarzy rezydentów w sposób drastyczny pokazała, jak bardzo niedofinansowany jest nasz system ochrony zdrowia, jak wielkie w przeszłości nastąpiły zaniechania, które kontynuuje obecna administracja, i jak bardzo w interesie społeczeństwa jest jej głęboka reforma.

Głodujący rezydenci stawiają w zasadzie dwa postulaty: pierwszy – podniesienia w ciągu trzech lat wydatków ze środków publicznych na służbę zdrowia z obecnych ok. 4,5 proc. PKB do 6,8 proc. i drugi – w ramach tego wzrostu podniesienia płac w służbie zdrowia, w tym dla rezydentów.

Pozostało 89% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Opinie Ekonomiczne
Witold M. Orłowski: Gospodarka wciąż w strefie cienia
Opinie Ekonomiczne
Piotr Skwirowski: Nie czarne, ale już ciemne chmury nad kredytobiorcami
Ekonomia
Marek Ratajczak: Czy trzeba umoralnić człowieka ekonomicznego
Opinie Ekonomiczne
Krzysztof Adam Kowalczyk: Klęska władz monetarnych
Opinie Ekonomiczne
Andrzej Sławiński: Przepis na stagnację