Anna Wojda: Podatki nie przestają gryźć

Teraz wszystko, co sprzedaje przedsiębiorca, musi mieć swój kod. Zamiast więc ratować firmy przed kolejną falą pandemii, podatnicy opisują transakcje w przesyłanym fiskusowi nowym JPK. Tak oto klasyfikacje stały się narzędziem terroru.

Aktualizacja: 12.10.2020 20:42 Publikacja: 12.10.2020 19:54

Anna Wojda: Podatki nie przestają gryźć

Foto: Adobe Stock

Jednolity Plik Kontrolny to rewolucja – mówią księgowi i trudno im się dziwić. Co prawda Ministerstwo Finansów twierdzi, że to duże uproszczenie, ale chyba wyłącznie dla niego. Bo to, co do tej pory robił tylko księgowy, teraz robi i księgowy, i przedsiębiorca. Ten pierwszy musi przeanalizować faktury i zaraportować, co w nich jest. Ale nie da sobie rady, jeśli nie zna dobrze specyfiki działalności przedsiębiorcy. Trudno zaś oczekiwać, by znał, bo firmy działają w różnych branżach. I tak to, co kiedyś zajmowało dzień, teraz trwa tydzień. Jak ujęła to jedna z ekspertek: kiedyś księgowi wysyłali fiskusowi worek pełen śrubek, jego rozpakowywaniem zajmowali się już urzędnicy. Teraz każdą śrubkę trzeba zapakować oddzielnie.

W czasie nalotów na Wielką Brytanię w 1940 r. pewien zakład przemysłowy został zmieciony z powierzchni ziemi. To jednak nie przeszkodziło, by londyńskie biuro przedsiębiorstwa pracowało do końca wojny. W końcu biurokracja nie potrzebuje nowych zadań. Sama je sobie wymyśli. Tak samo jest z fiskusem. Ten jest jednak sprytniejszy. By nie okazać braku kompetencji, zrzuca nowe zadania na podatnika, a potem sprawdza, czy ten wszystko dobrze zrobił. Jeśli nie – wlepia karę.

Tak właśnie jest z nowym JPK. Towary i usługi trzeba oznaczać kodami GTU. Jest z tym mnóstwo problemów. Trzeba sięgać do różnych klasyfikacji. Stały się one narzędziem terroru. Dzięki nim można do woli dręczyć obywateli. Bo dlaczego akumulator to inna kategoria niż osłona do niego? Zwykłemu człowiekowi akumulator potrzebny jest, by samochód zapalił i jechał. Dobrze, by do tego miał osłonę. Dla urzędnika zaś odwrotnie: potrzebuje osłony, by przydzielić jej kategorię. Akumulator jest mu niepotrzebny. W końcu to nie jest część samochodowa. Dobrze, że na razie nie trzeba klasyfikować oddzielnie żółtka i białka, choć wiadomo, że po rozdzieleniu przestają być jajkiem.

Zadowolenie z wypełniania obowiązków podatkowych przypomina posiadanie wrednego psa bez ogona. O tym, że jest szczęśliwy, dowiadujemy się dopiero, gdy przestaje nas gryźć. Na to jednak, że z podatkami tak będzie, na razie bym nie liczyła.

Czytaj też:

Jednolity Plik Kontrolny to rewolucja – mówią księgowi i trudno im się dziwić. Co prawda Ministerstwo Finansów twierdzi, że to duże uproszczenie, ale chyba wyłącznie dla niego. Bo to, co do tej pory robił tylko księgowy, teraz robi i księgowy, i przedsiębiorca. Ten pierwszy musi przeanalizować faktury i zaraportować, co w nich jest. Ale nie da sobie rady, jeśli nie zna dobrze specyfiki działalności przedsiębiorcy. Trudno zaś oczekiwać, by znał, bo firmy działają w różnych branżach. I tak to, co kiedyś zajmowało dzień, teraz trwa tydzień. Jak ujęła to jedna z ekspertek: kiedyś księgowi wysyłali fiskusowi worek pełen śrubek, jego rozpakowywaniem zajmowali się już urzędnicy. Teraz każdą śrubkę trzeba zapakować oddzielnie.

Opinie Prawne
Tomasz Pietryga: Co dalej z podsłuchami i Pegasusem po raporcie Adama Bodnara
Opinie Prawne
Ewa Łętowska: Złudzenie konstytucjonalisty
Opinie Prawne
Robert Gwiazdowski: Podsłuchy praworządne. Jak podsłuchuje PO, to już jest OK
Opinie Prawne
Antoni Bojańczyk: Dobra i zła polityczność sędziego
Opinie Prawne
Tomasz Pietryga: Likwidacja CBA nie może być kolejnym nieprzemyślanym eksperymentem