Ma pozwolić bezpiecznie korzystać ze zrealizowanej inwestycji. Ma służyć inwestorom, ułatwić im życie, zapewnić spokój. Jest tak, jakby takie rozwiązanie ustawowe nie mogło być wprowadzone 20, 10 czy pięć lat temu, ułatwiając działalność inwestorom budowlanym. Ktoś powie, że widocznie były trudności obiektywne i inwestor musiał cierpieć. Zostawmy to jednak na boku.

Stwierdzenie nieważności wspomnianych decyzji budowlanych rodzi niebagatelne konsekwencje dla podmiotów gospodarczych zajmujących się inwestowaniem w różnego typu i rodzaju obiekty, i tych, które używają ich w prowadzonym przez siebie biznesie. Może przyczyniać się do jego likwidacji czy ogłoszenia upadłości. Najważniejsze jednak jest to, że sama możliwość unieważnienia decyzji budowlanych rodzi ryzyko poniesienia w przyszłości przez inwestorów dodatkowych kosztów na „restrukturyzację" kwestionowanych przez organy administracji obiektów. Często wady takich budowli mają charakter czysto formalny czy proceduralny, i tym samym nie zasługują w praktyce na tak poważne sankcje. Dobrze więc się stało, że z 10 lat skrócono okres zagrożenia unieważnieniem decyzji aparatu budowlanego do lat pięciu. Zawsze to jakiś postęp, który ułatwi i przedłuży życie inwestorom, pozwalając im na spokojny sen.

Jednocześnie należy mieć nadzieję, że nowe rozwiązanie nie będzie zbyt trwałe i okres ryzyka zostanie wkrótce znowu skrócony.

Warto zapoznać się z tekstem „Inwestorom budowlanym ma być łatwiej", którego autorką jest Adriana Kidawa. Zapraszam do lektury także innych artykułów w najnowszym numerze „Biznesu i rachunkowości".