Marek Isański: NSA wydając wyroki w sprawach podatkowych widzi drzewa, nie widzi lasu

NSA, wydając wyroki, widzi tylko indywidualne sprawy. Widzi drzewa nie widzi lasu. Nie dostrzega swej funkcji ustrojowej: władzy, która kontroluje zgodność z prawem działań administracji i ponosi odpowiedzialność wobec społeczeństwa w imieniu którego kontrolę tę ma sprawować.

Aktualizacja: 25.08.2019 11:26 Publikacja: 25.08.2019 08:59

Marek Isański: NSA wydając wyroki w sprawach podatkowych widzi drzewa, nie widzi lasu

Foto: Fotorzepa

Analiza orzeczeń wydawanych przez sądy administracyjne w sprawach podatkowych wobec obywateli nie prowadzących żadnej działalności gospodarczej tych, którzy z definicji nie powinni podlegać żadnemu ryzyku podatkowemu ani korzystać z doradztwa profesjonalistów, jest papierkiem lakmusowym funkcjonowania tego sądownictwa. To właśnie ci obywatele kierują do sądów administracyjnych najwięcej skarg w sprawach wydawałoby się bardzo prostych dotyczących niewielkiej ilości problemów prawnych. Ale skoro składają oni tych skarg tak dużo, to muszą składać wiele skarg w takich samych sprawach. W niniejszym artykule podzielę się refleksjami; dlaczego tak się dzieje - choć nie musi i nie powinno. Refleksje wynikają z nienaturalnie długiego okresu wnoszenia wielkiej liczby takich samych skarg.

W sprawach karnych państwo oskarża obywatela o naruszenie obowiązującego prawa, a sąd powszechny stoi na straży praworządności. Nikt sobie nie wyobraża sytuacji, aby np. połowa wyroków skazujących w sprawie kradzieży wydawana była w stosunku do osób niewinnych. Nie wyobraża sobie, bo tak, na szczęście, nie jest.

Oczywiście w sprawach karnych, nawet w tych o morderstwo, zdarzają się prawomocne wyroki skazujące osoby niewinne. Są to zdarzenia tak rzadkie, że wręcz niezrozumiałe i skandaliczne, dlatego mówi o nich przed długi czas cała Polska. Tak jest np. ze sprawą p. Tomasza Komendy, który pomimo nie zebrania żadnych dowodów jego winy, a jedynie w oparciu o materiał spreparowany przez policję, niestarannie zweryfikowany przez sąd, został skazany na najwyższy wymiar kary za morderstwo, którego nie popełnił.

Ale co do zasady sąd karny generalnie wykonuje swoje funkcje, gdy skazuje przestępców a uniewinnia osoby niewinne.

Zaś w sprawach podatkowych jest odwrotnie. To nie państwo oskarża, a to obywatele wnoszą do sądu administracyjnego skargi, gdy twierdzą, że organ państwa złamał prawo. Zadaniem sądu jest nie tylko bezwzględna ochrona praw człowieka i obywatela, wpisana w rządy prawa, ale i przekonanie przegrywających, że naprawdę racja nie była po ich stronie. Rolą sądów administracyjnych nie jest ochrona organów państwa za wszelką cenę. Sąd ma kontrolować działania administracji, a nie je afirmować i poprzez wyrok udzielać im dodatkowej legitymizacji.

O ile sprawy trafiające do sądów powszechnych często się różnią co do stanu faktycznego to cechą charakterystyczną sądu administracyjnego jest to, że wpływa do niego wiele skarg w takich samych, powtarzalnych sprawach. To naturalne, ponieważ organy podatkowe codziennie wydają w całym kraju setki decyzji, które obywatele mają prawo zaskarżyć do sądu. Skoro obowiązkiem sądu administracyjnego jest kontrola działania administracji, to sąd rozpoznając skargi dotyczące określonego zagadnienia powinien w wyroku przedstawić autorytatywnie, zarówno obywatelom, i samej administracji poprawną wykładnię przepisów mających zastosowanie w tym zagadnieniu. Celem jest jak najszybsze zakończenie sporów w takich samych sprawach pomiędzy obywatelami a administracją. Przecież administracja działa racjonalnie i jak wie, że w sądzie sprawę przegra, to zniechęci ją to do wydawania błędnych decyzji do kolejnych obywateli. Obywatele są jeszcze bardziej racjonalni niż aparat podatkowy, ponieważ wnoszenie skarg jest kosztowne, uciążliwe i długotrwałe. Nie są pieniaczami i nie będą marnowali życia na składanie skarg na, w sposób oczywisty, zgodne z prawem decyzje. Sądy administracyjne powinny, zatem wyciągać wnioski zarówno, co do swej wychowawczej roli wobec administracji i zwracać uwagę na efekt odstraszający swego orzecznictwa - zwłaszcza w sprawach gdzie występują powtarzalne błędy administracji.

Niestety w wielu zagadnieniach prawnych, zwłaszcza tych dotyczących zwykłych obywateli, całymi latami wnoszone są indywidualne, powtarzalne skargi do sądu, pomimo jednolitej, niekorzystnej dla nich linii orzeczniczej. Tak było i ciągle jest z tzw. „ulgą meldunkową", z ulgą mieszkaniową, z darowiznami pieniężnymi w obrębie najbliższej rodziny, egzekucją na podstawie wadliwej decyzji, czyli z większością spraw będących przedmiotem sporów obywatel – aparat podatkowy. Wydaje się oczywiste, iż jedynym powodem składania skarg w takich sytuacjach jest poczucie rażącej niesprawiedliwości w działaniu administracji, niesprawiedliwości akceptowanej przez sądy administracyjne. Zadziwiające jest, że ani sąd administracyjny, ani doktryna do dziś nie pochylili się nad tym niepożądanym i nienaturalnym w państwie prawa zjawiskiem, ponieważ we wszystkich tych sprawach sąd administracyjny dopiero po wielu latach zaczął przyznawać rację obywatelom. Są też takie sprawy, w których racji jeszcze obywatelom sąd nie przyznał, ale zmiana linii orzeczniczej jest jedynie kwestią czasu(...).

Ofiarą tak działającego sądu administracyjnego jest większość z tych obywateli, którzy składali skargi do sądu. Mieli oni tego pecha, że sąd rozpoznawał ich sprawy zbyt wcześnie, zanim doszło do uświadomienia przez sąd nieprawidłowości działania administracji i zmiany linii orzeczniczej.

Oczywiście, dla orzekającego sądu, mającego do czynienia z pojedynczym sporem to jest odwieczny problem: kiedy „już" a kiedy „jeszcze"? Pojedynczemu składowi łatwiej iść za tradycją, niż się przeciwstawić ustalonej, powtarzalnej linii. Trudniej napisać uzasadnienie, trudniej zwalczyć inercję kolegów, bardziej działa obawa pomyłki. Tym trudniej im bardziej trwała jest tradycja, od której chce się odstąpić. Gdy dobrze, aktywnie pracuje biuro orzecznictwa i gdzie światle, świadome kierownictwo sądu - tam łatwiej reagować. Na nich spoczywa rola czujnego obserwatora i własnego orzecznictwa i sygnałów społecznych.

Zawsze też pozostaje dylemat: ujawnimy możliwość przychylniejszej interpretacji i się wycofamy - będą mieli pretensje ci wobec których zapadły już wyroki. A wznawiać wszystkiego, za każdym razem się nie da. Dlatego w praktyce wycofywanie się następuje stopniowo, na raty, meandrami.

Istotnym problemem dla sądów administracyjnych powinno być przede wszystkim znacznie wcześniejsze, niż ma to miejsce obecnie, reagowanie na masowość skarg w pewnych kwestiach i szybkie doprowadzanie do jasności i społecznej akceptacji orzecznictwa.

Obecnie wpływające ciągle skargi - np. na tle opodatkowania podatkiem dochodowym spłaty długów spadkowych (!?), sprzedaży mieszkań otrzymanych w spadku lub darowiźnie, czy opodatkowania odsetek od nieterminowo otrzymywanych alimentów (!?) - pokazują, że takiej akceptacji nie ma. I ci, którzy uporczywie skarżą decyzje podatkowe w takich sprawach mają wiele racji - podobnie jak miały je ofiary ulgi meldunkowej, które tez przez lata były traktowane jak „pieniacze" a którym po latach sądy zaczynają właśnie przyznawać rację. Tolerowanie latami błędów orzeczniczych szkodzi i obywatelom i szkodzi sądom, ich służbie i obrazowi, jaki powinny mieć w społeczeństwie, jako trzecia władza.

Analiza orzeczeń wydawanych przez sądy administracyjne w sprawach podatkowych wobec obywateli nie prowadzących żadnej działalności gospodarczej tych, którzy z definicji nie powinni podlegać żadnemu ryzyku podatkowemu ani korzystać z doradztwa profesjonalistów, jest papierkiem lakmusowym funkcjonowania tego sądownictwa. To właśnie ci obywatele kierują do sądów administracyjnych najwięcej skarg w sprawach wydawałoby się bardzo prostych dotyczących niewielkiej ilości problemów prawnych. Ale skoro składają oni tych skarg tak dużo, to muszą składać wiele skarg w takich samych sprawach. W niniejszym artykule podzielę się refleksjami; dlaczego tak się dzieje - choć nie musi i nie powinno. Refleksje wynikają z nienaturalnie długiego okresu wnoszenia wielkiej liczby takich samych skarg.

Pozostało 89% artykułu
Opinie Prawne
Tomasz Pietryga: Co dalej z podsłuchami i Pegasusem po raporcie Adama Bodnara
Opinie Prawne
Ewa Łętowska: Złudzenie konstytucjonalisty
Opinie Prawne
Robert Gwiazdowski: Podsłuchy praworządne. Jak podsłuchuje PO, to już jest OK
Opinie Prawne
Antoni Bojańczyk: Dobra i zła polityczność sędziego
Opinie Prawne
Tomasz Pietryga: Likwidacja CBA nie może być kolejnym nieprzemyślanym eksperymentem