Kopernik i Piłsudski na monetach euro

Strefa euro nie jest doskonała, ale jest przyszłością. Pochylmy się nad ekspertyzami odnoszącymi się do celowości wejścia doń Polski. Dajmy odpór mitom i demagogii.

Publikacja: 23.08.2018 21:00

Kopernik i Piłsudski na monetach euro

Foto: Bloomberg

Ustalenia kanclerz Niemiec Angeli Merkel z prezydentem Francji Emmanuelem Macronem – m.in. wspólny budżet państw strefy euro – praktycznie budują drugą Unię Europejską wokół strefy wspólnej waluty. Kraje będące poza nią automatycznie nie będą brały udziału w tworzeniu polityki strefy, a więc Unii. Możemy wkrótce mieć sytuację, w której wszystkie kraje UE, z wyjątkiem Polski, będą należeć do strefy euro. Już szykują się do tego Czechy, Węgry, Rumunia, Bułgaria i Chorwacja. To dla naszego kraju oznacza marginalizację. W tym marginalizację gospodarki i utratę różnorodnych korzyści.

Najlepsza okazja

Aby wejść do strefy euro, Polska musi m.in. spełnić dwa kryteria fiskalne: mniejszy niż 3 proc. deficyt budżetowy oraz mniejszy niż 60 proc. PKB dług publiczny. I trzy kryteria monetarne: niska inflacja (stabilne ceny) ±1,5 proc., stabilność kursu złotego wobec euro, wysokość długoterminowych stóp procentowych (± 2 proc. wahania). Musimy też przez dwa lata uczestniczyć w systemie ERM II, w którym kurs waluty krajowej do euro powinien utrzymywać się w normalnym paśmie wahań względem centralnego parytetu ± 15 proc. (ewentualnie indywidualnie wynegocjowanym).

Dziś największą przeszkodą wydaje się tylko zbyt wysoki dług publiczny. Makroekonomiczne parametry polskiej gospodarki są bardzo dobre, inflacja jest niska. Czy będzie lepsza okazja do startu po euro niż teraz? A wielu analityków zapowiada początek spowolnienia gospodarczego od 2019 roku.

Korzyścią z przyjęcia waluty euro dla przedsiębiorców będzie usunięcie kosztów kursu złotego jako źródła wstrząsów w eksporcie i imporcie. Wyeliminowane zostaną koszty wymiany euro na złote i odwrotnie (marże, opłaty, ubezpieczenia). Polskie firmy będą miały mniejsze obowiązki związane ze sprawozdawczością finansową. Obniżą swoje wydatki na zatrudnienie doradców finansowych.

Nastąpi redukcja czasu związanego z transferem walut. Nade wszystko wzrośnie pewność planowania działalności gospodarczej w oparciu o jednolitą walutę, a w związku z tym trafniej będzie można lokować kapitał. Wraz z ograniczeniem niepewności handlowej zwiększą się zyski eksporterów i importerów.

Polski biznes uzyska też szerszy dostęp do rynków zagranicznych. Nie tylko w Unii, ale i na świecie.

Korzyści z wejścia do strefy euro dla całego państwa to w pierwszej kolejności redukcja bezpośrednich kosztów transakcyjnych. Uruchomione zostaną lepsze procesy dostosowawcze polskiej gospodarki, handlu zagranicznego i międzynarodowych inwestycji. Spodziewać się można zwiększonego napływu najnowszych technologii, inwestycji zagranicznych i wzrostu inwestycji krajowych oraz wzrostu ogólnej produkcji przemysłowej.

Zminimalizowana zostanie rola kapitału spekulacyjnego mogącego uszczuplić rezerwy dewizowe kraju i zdewaluować złotego, jak miało to miejsce z węgierskim forintem w 2003 r. Zagwarantowane zostanie pełne uczestnictwo polskich firm w europejskim rynku obligacji. Wzrośnie konkurencja, bo ryzyko związane z płynnym kursem odstręcza dziś poważnych inwestorów, pozwalając na funkcjonowanie przedsiębiorstw nieefektywnych.

Przyjęcie przez Polskę waluty euro nie oznacza utraty naszej suwerenności. Jest szansą na umocnienie pozycji i bezpieczeństwa (także militarnego) naszego państwa w świecie.

Po wejściu do strefy euro, jak pokazuje przykład państw, które przyjęły euro, mogą wzrosnąć zarobki obywateli. Nie jest prawdą, że nastąpi ogólnie szybszy wzrost cen niż płac i spadek wzrostu gospodarczego.

Nie jest prawdą, że przyjęcie waluty euro przez Polskę będzie niekorzystne, jeśli Polska nie osiągnie poziomu rozwoju krajów europejskich, w tym Niemiec. Członkostwo i pieniądze państw strefy euro uratowały prowadzące nieroztropną politykę budżetową Grecję i Hiszpanię przed całkowitym załamaniem. To trzeba wiedzieć.

Co stracą politycy

Nasze władze obawiają się, że wejście do strefy euro zmusi do racjonalizacji wydatków publicznych i socjalnych. Ale ona jest konieczna bez względu na wejście do tej strefy. Politycy twierdzą, że unia walutowa odbierze polskim władzom możliwość kreowania krajowej polityki pieniężnej, przyniesie utratę niezależności w kształtowaniu stóp procentowych, konieczność rezygnacji ze stabilizującej funkcji płynnego kursu walutowego, tj. łagodzenie wahań w produkcji i zatrudnieniu podnoszeniem lub obniżeniem kursu złotego w stosunku do euro i dolara (pośrednio: kształtowania popytu wewnętrznego). Ale wygodne dla rządu regulowanie wielkości produkcji oraz zatrudnienia i popytu za pomocą płynnego kursu złotego będzie i tak systematycznie ograniczane w miarę dalszego sprzęgania się polskich firm z rynkami Unii.

Już 80 proc. transakcji w eksporcie rozliczanych jest w oparciu o euro. Wygodna metoda regulacji może wywołać inflację lub zagrozić eksportowi w wyniku sztucznego zawyżania wartości złotego.

Strefa euro nie jest doskonała, ma wiele wad do poprawienia. Lecz jest przyszłością. Pochylmy się nad badaniami i ekspertyzami, w tym opiniami NBP sprzed lat odnoszącymi się do sensu i celowości członkostwa obywateli i Polski w strefie euro. Dajmy odpór mitom i demagogii. Na monetach euro może być polski orzeł i Piłsudski z Kopernikiem.

Marek Goliszewski jest prezesem BCC i przewodniczącym Gospodarczego Gabinetu Cieni tej organizacji

Opinie Ekonomiczne
Witold M. Orłowski: Gospodarka wciąż w strefie cienia
Opinie Ekonomiczne
Piotr Skwirowski: Nie czarne, ale już ciemne chmury nad kredytobiorcami
Ekonomia
Marek Ratajczak: Czy trzeba umoralnić człowieka ekonomicznego
Opinie Ekonomiczne
Krzysztof Adam Kowalczyk: Klęska władz monetarnych
Opinie Ekonomiczne
Andrzej Sławiński: Przepis na stagnację