Maciej Gutowski, Piotr Kardas: Temida na własne życzenie ślepa i głucha

Czy konstytucja w procesie wyborczym naprawdę nie ma żadnego znaczenia?

Aktualizacja: 15.08.2020 11:45 Publikacja: 15.08.2020 00:01

Maciej Gutowski, Piotr Kardas: Temida na własne życzenie ślepa i głucha

Foto: Adobe Stock

3 sierpnia 2020 r. Sąd Najwyższy w pełnym składzie Izby Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych (IKNSP) podjął uchwałę, w której stwierdził ważność dokonanego 12 lipca 2020 r. wyboru Prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej. Do tej pory nie ukazało się uzasadnienie powyższej uchwały SN, a wiedzę o pisemnych motywach rozstrzygnięcia czerpać można z publikowanego na stronie SN komunikatu. Nie jest zatem możliwe dokonanie pełnej analizy i oceny prawnej tego judykatu, tym bardziej w felietonie. Do tej analizy będzie zatem trzeba powrócić. Warto natomiast odnieść się do najważniejszego elementu rozumowania przedstawionego w komunikacie na stronie SN, niezasadnie zawężającego przedmiot rozpoznania sprawy przez SN.

Kompetencje SN

Warto zaznaczyć, że zgodnie z art. 1 § 1 pkt 3 ustawy oSądzie Najwyższym sąd ten jest organem władzy sądowniczej, powołanym m.in. do rozpoznawania protestów wyborczych oraz stwierdzania ważności wyboru Prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej, przy czym zgodnie z jej art. 26 ust. § 1 rozpoznawanie protestów wyborczych i stwierdzanie ważności wyborów należy do właściwości IKNSP SN. W ramach czynienia użytku z tej kompetencji SN, badając problem dopuszczalności protestów wyborczych, pozostawił bez rozpoznania m.in. protesty, które dotyczyły przebiegu procesu legislacyjnego, zgodności funkcjonowania organów państwa oraz treści ustaw i aktów normatywnych z Konstytucją Rzeczypospolitej Polskiej, dopatrując się przesłanek negatywnych, uzasadniających pozostawienie tych protestów bez dalszego biegu ze względu na sformułowanie zarzutów niemieszczących się w podstawach wniesienia protestu. Ten zabieg pozwolił SN na uniknięcie oceny kluczowych zarzutów wobec ważności wyboru Prezydenta RP i ograniczenie rozpoznania sprawy do uchybień czysto technicznych, które stwierdzono w 93 przypadkach. W konsekwencji SN uznał za zasadne jedynie 93 protesty, przyjmując, że skoro chodzi jedynie o 93 protesty, nie miały i nie mogły mieć one wpływu na wynik wyborów. To stwierdzenie SN jest zrozumiałe, zważywszy prostą kalkulację rachunkową. Zaskakujące jednak, gdy weźmie się pod uwagę skalę i rozmiar zastrzeżeń do procesu wyborczego. Pozostaje jedynie pytanie, czy SN mógł sobie tak bardzo uprościć powierzone mu zadanie. Czy wolno było pominąć pozostałe protesty oraz argumenty w nich podniesione i w konsekwencji pozostawić bez rozpoznania? Czy wolno było SN zaniechać oceny prawidłowości i zgodności z konstytucją procesu legislacyjnego, tworzącego ramy prawne wyborów prezydenta oraz zdystansować się od potrzeby dokonania oceny zgodności z konstytucją treści ustaw i innych aktów normatywnych oraz funkcjonowania organów państwa? Wszakże podstawowym aktem regulującym ramy prawne wyborów jest konstytucja. Czy istotnie nie ma ona w procesie wyborczym żadnego znaczenia?

Wąska interpretacja

Tylko pozornie podstawę do tego przewiduje art. 82 § 1 pkt 2) kodeksu wyborczego (k.w.), który stanowi, że protest przeciwko ważności wyborów lub wyborowi określonej osoby może być wniesiony z powodu naruszenia przepisów kodeksu dotyczących głosowania, ustalenia wyników głosowania lub wyników wyborów, mającego wpływ na wynik wyborów. SN przepis ten błędnie i wąsko interpretuje, formalistycznie uznając, że w tym zakresie pozostaje całkowicie związany kształtem prawa uchwalonego przez ustawodawcę. Że nie wolno mu stosować reguł wykładni zmierzających do usunięcia niezgodności pomiędzy przepisami aktów prawnych różnie usytuowanych w hierarchii źródeł prawa oraz że wbrew art. 8 ust. 2 konstytucji nie wolno mu stosować konstytucji bezpośrednio, w szczególności zaś reguły kolizyjnej lex superior derogat legi inferiori opartej na nadrzędności norm konstytucyjnych (art. 8 ust. 1 konstytucji). Błąd w rozumowaniu SN widoczny jest też na płaszczyźnie ogólnej, gdyż bezpośrednie stosowanie konstytucji jest najbardziej oczywistą powinnością sądu, który stosuje prawo. Może ono polegać albo na określonym sposobie wykładni przepisów ustawowych lub innych aktów prawnych w sposób pozostający w zgodzie z treścią konstytucji, tj. wedle tzw. wykładni prokonstytucyjnej, albo na odmowie stosowania przepisu, którego w drodze wykładni z konstytucją nie da się pogodzić. Przyznać wszakże trzeba, że sposób i zakres tego stosowania jest kwestią kontrowersyjną, choć na poziomie SN bardziej przekonuje pogląd o dopuszczalności użycia wszelkich reguł wykładni i dokonania przez SN oceny zgodności z konstytucją stosowanego prawa. Obszernie o tym piszemy we wspólnej książce „Wykładnia i stosowanie prawa w procesie opartym na konstytucji". Ale niezależnie od wskazanej wyżej kontrowersji, uniknięcie przez SN oceny toku szczególnego postępowania dotyczącego ważności wyboru prezydenta jest błędem kardynalnym. Błąd ten mieści się wysoko w specyficznym ujęciu Talleyranda, zważywszy że w tym szczególnym wypadku IKN SN wyposażona została w specyficzną kompetencję wyłączną, opartą na normie konstytucyjnej i wymagającą użycia konstytucyjnego wzorca oceny. Bez użycia konstytucji prawidłowe stwierdzenie ważności wyboru prezydenta jest niemożliwe.

Kompetencja, o której mowa powyżej, wynika przede wszystkim z art. 129 ust. 1 konstytucji, który wskazuje wprost, że Sąd Najwyższy stwierdza ważność wyboru Prezydenta Rzeczypospolitej, a jedynie w jej ramach mieści się wynikające z ust. 2 prawo wyborcy do zgłoszenia protestu przeciwko ważności wyboru prezydenta. Ze wskazania w art. 129 ust. 2 konstytucji in fine, że protest ten zgłaszany jest na zasadach określonych w ustawie, nie wynika w żadnym razie, że reguły określone w ustawie i aktach normatywnych niższego rzędu zwalniają SN od obowiązku dokonania oceny ważności wyboru prezydenta w świetle wzorca konstytucyjnego.

Oczywistość tego stwierdzenia jest widoczna wyraźnie w świetle art. 324 § 1 k.w., który stanowi, że SN rozstrzyga o ważności wyboru Prezydenta Rzeczypospolitej na podstawie sprawozdania z wyborów przedstawionego przez Państwową Komisję Wyborczą oraz po rozpoznaniu protestów. Wynika bowiem z niego, że przedmiot oceny SN wykracza znacząco poza prostą sumę rozstrzygnięć protestów wyborczych. Z ukształtowanej powyższymi przepisami normy kompetencyjnej oraz z funkcji publicznej SN w procesie konstytucyjnych wyborów wynika zarazem obowiązek SN dokonania oceny zgodności przeprowadzonych wyborów z całokształtem aktów normatywnych w polskim systemie, w tym, a może przede wszystkim, z konstytucją. To ona bowiem określa podstawowe i kluczowe ramy prawne wyborów organów konstytucyjnych.

Kompetencja SN w tym zakresie jest wyłączna. Jest on jedynym organem władzy sądowniczej uprawnionym do dokonania oceny wyboru prezydenta. Jego uchwała podlega – w myśl art. 129 ust 3 k.w. – niezwłocznemu ogłoszeniu w Dzienniku Ustaw RP, co, jak wiadomo, jest charakterystyczne dla TK, a wyjątkowe w przypadku SN.

Pytanie do TK niemożliwe

Zarazem w toku oceny ważności wyboru Prezydenta Rzeczypospolitej nie ma możliwości wystosowania pytania prawnego do TK, ponieważ SN, w myśl art. 129 ust. 3 k.w., podejmuje uchwałę w ciągu 30 dni od dnia podania wyników wyborów do publicznej wiadomości przez Państwową Komisję Wyborczą. O braku tej możliwości świadczy zatem nie tylko szczególna wyłączność kompetencyjna SN, lecz także za krótki czas wypełnienia obowiązku podjęcia przezeń uchwały. Oznacza to, że gdyby pójść tokiem rozumowania IKNSP SN, mielibyśmy przypadku wyborów prezydenta do czynienia z jedynym postępowaniem, w którym nikt nie miałby możliwości dokonania oceny zgodności z konstytucją aktów prawnych stanowiących podstawę wyborów. Absurdalność tego stwierdzenia wydaje się aż nadto oczywista, zważywszy że proces wyborów organów konstytucyjnych podlega konstytucyjnej regulacji.

W jego kontekście Temida jest naprawdę ślepa. I dodatkowo głucha. Na własne jednak życzenie.

Autorzy są profesorami prawa i adwokatami

3 sierpnia 2020 r. Sąd Najwyższy w pełnym składzie Izby Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych (IKNSP) podjął uchwałę, w której stwierdził ważność dokonanego 12 lipca 2020 r. wyboru Prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej. Do tej pory nie ukazało się uzasadnienie powyższej uchwały SN, a wiedzę o pisemnych motywach rozstrzygnięcia czerpać można z publikowanego na stronie SN komunikatu. Nie jest zatem możliwe dokonanie pełnej analizy i oceny prawnej tego judykatu, tym bardziej w felietonie. Do tej analizy będzie zatem trzeba powrócić. Warto natomiast odnieść się do najważniejszego elementu rozumowania przedstawionego w komunikacie na stronie SN, niezasadnie zawężającego przedmiot rozpoznania sprawy przez SN.

Pozostało 91% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Opinie Prawne
Ewa Łętowska: Złudzenie konstytucjonalisty
Opinie Prawne
Robert Gwiazdowski: Podsłuchy praworządne. Jak podsłuchuje PO, to już jest OK
Opinie Prawne
Antoni Bojańczyk: Dobra i zła polityczność sędziego
Opinie Prawne
Tomasz Pietryga: Likwidacja CBA nie może być kolejnym nieprzemyślanym eksperymentem
Opinie Prawne
Marek Isański: Organ praworządnego państwa czy(li) oszust?