Reklama
Rozwiń

Witold M. Orłowski: Szwajcarska ciemnota

Wyobraźmy sobie, że ktoś w Polsce zgłasza propozycję referendum: budżet ma wypłacać każdemu obywatelowi comiesięczny zasiłek w wysokości 75 proc. średniej płacy, bez żadnych warunków i zobowiązań.

Publikacja: 08.06.2016 19:09

Witold M. Orłowski, główny ekonomista PwC w Polsce

Witold M. Orłowski, główny ekonomista PwC w Polsce

Foto: Fotorzepa, Radek Pasterski

Albo inne referendum: każdy ma prawo przejść na emeryturę w wieku 40 lat z gwarantowanym godziwym świadczeniem. Albo jeszcze inne: państwo ma spłacić kredyty za wszystkich kredytobiorców.

Pytanie: jak zagłosowaliby Polacy? Ja stawiałbym, że na każde z tych pytań ok. 80 proc. głosów padłoby na „tak". Jakieś 20 proc. głosujących inaczej albo zostałoby wyzwane od złodziei i obcych agentów, albo litościwie odwiezione na kurację do kliniki psychiatrycznej. A pod strzechami zapanowałaby powszechna radość.

Są jednak inne, mniej szczęśliwe narody, które nadal tkwią w okowach ciemnoty, zabobonu i w pętach założonych im przez banksterów oraz kłamliwych ekonomistów. Niestety, nie są wówczas w stanie podejmować dobrych decyzji. Blisko 80 proc. Szwajcarów odpowiedziało właśnie „nie" na pytanie, czy państwo ma zagwarantować każdemu obywatelowi dochód w wysokości 2,5 tys. franków.

Propozycja minimalnego gwarantowanego dochodu ma racjonalne jądro. Jest to pomysł na znaczne uproszczenie systemu zabezpieczenia społecznego – jeśli państwo zapewniłoby taki dochód, można byłoby w ogóle zlikwidować kosztowną biurokrację opieki społecznej i zasiłki dla bezrobotnych. Liberał Milton Friedman proponował, aby zrobić to z pomocą podatków: kwota wolna w PIT stanowiłaby właśnie ów gwarantowany dochód, a osoby nieosiągające nawet tej kwoty płaciłyby „ujemny podatek", czyli otrzymywałyby od rządu czek uzupełniający dochody do tego poziomu. Pomysł taki broniłby się wówczas, gdyby gwarantowany dochód odzwierciedlał rzeczywiste minimum niezbędne do przeżycia, nie stanowiąc w żadnym razie atrakcyjnej alternatywy dla dochodu z normalnej pracy.

W Szwajcarii zaproponowano coś innego: lewaccy intelektualiści zażądali w referendum minimalnego dochodu na takim poziomie, by człowiek mógł swobodnie decydować, czy w ogóle chce mu się pracować, czy też woli swoje życie spędzić inaczej. Na koszt chciwych i głupich, którzy nie skorzystają z tej hojnej oferty i nadal będą harować.

Szwajcarzy odpowiedzieli zdecydowane „nie". Bo po pierwsze, uważają, że jeśli człowiek ma siły, powinien zdobywać swój dochód uczciwą pracą. Po drugie, że pieniądze nie biorą się znikąd, więc utrzymanie dodatkowej armii niepracujących będzie oznaczało drastyczny wzrost podatków dla pozostałych. I po trzecie, że oznaczałoby to recesję i zubożenie kraju – bo bogactwo bierze się z pracy, a nie z darmowych zasiłków.

No proszę, jaka staroświecka ciemnota!

Witold M. Orłowski, główny ekonomista PwC w Polsce, profesor Politechniki Warszawskiej

Opinie Ekonomiczne
Ptak-Iglewska: USA zostawiają w biedzie swoich obywateli. To co mają dla UE?
Opinie Ekonomiczne
Bartłomiej Sawicki: Rachunki za prąd „all inclusive” albo elastyczne taryfy
Opinie Ekonomiczne
Krzysztof Adam Kowalczyk: Pałac Prezydencki domem biesiadnym? Pomysł na biznes pod słynnym żyrandolem
Opinie Ekonomiczne
Prof. Tryjanowski: Energetyka została zamknięta w plemiennych bańkach
Opinie Ekonomiczne
Bogusław Chrabota: Upały dołują światowe PKB