Spór wokół rządowych planów zwiększenia rekompensaty za dozwolone kopiowanie dzieł sztuki zdominowany jest przez argumentację dotyczącą kwestii biznesowych, toczy się przy niezrozumieniu i lekceważeniu sytuacji zdecydowanej większości artystów. Krytycy działań rządu z jednej strony dostrzegają wyłącznie suto opłacanych artystycznych celebrytów, kompletnie nie wnikając w istotę systemowego położenia środowisk artystycznych. Nie chcą dostrzec i odnieść się do wstrząsających wyników badań, wykonanych przed kilkoma laty na zlecenie MKDNiS, które jednoznacznie wykazały, że zdecydowana większość czynnych twórczo artystów żyje na skraju ubóstwa i poza systemem opieki zdrowotnej oraz zabezpieczenia emerytalnego. Tylko nieliczni są w stanie opłacić składkę ubezpieczeniową obowiązującą indywidualnych przedsiębiorców, za których obecny system uznaje także artystów. W konsekwencji większość twórców funkcjonuje w zawodzie i w społeczeństwie dzięki wsparciu swoich rodzin.
Uczestnicy sporu przeciwni propozycjom rządu koncentrują się na trosce o wysokość zysku dystrybutorów oraz firm produkujących tzw. czyste nośniki, czyli urządzenia, za pomocą których można kopiować dzieła sztuki do prywatnego użytku. Na potrzeby dyskusji sięgają po argumenty typu: (1) że niejasny jest powód poboru rekompensaty; (2) że obciąży przede wszystkich konsumentów (3) ze względu na wzrost cen urządzeń, (4) co rzekomo pociągnie za sobą wykluczenie społeczności mniejszych miast i wsi; (5) że w istocie nikt niczego już nie kopiuje; (6) że są już opodatkowane serwisy streamingowe; (7) a także, że pobór rekompensat może rzekomo zagrozić istnieniu branży (8) i doprowadzić do upadku polskich dystrybutorów; a nawet, (9) że Polacy nie chcą wprowadzenia rekompensat dla artystów.
Czytaj też:
Przemysław Kieliszewski: Ustawa dla artystów
Tymczasem (ad 1) celowość wprowadzenia rekompensat wynika z nieograniczonego dostępu do dóbr kultury w najwyższej cyfrowej jakości (za wszystkie inne produkty dostępne w formie tradycyjnej musimy płacić). Rekompensata (ad 2) nie obciąży wprost podatników, ponieważ nie jest podatkiem, nie wpływa bowiem do budżetu państwa ani do samorządów terytorialnych. Może się tak stać wyłącznie poprzez podniesienie ceny urządzeń, warto jednak w tym kontekście odnotować, że (ad 3) w Niemczech pobiera się ponad 330 mln euro opłat od urządzeń multimedialnych i czystych nośników, w Polsce natomiast poniżej 2 mln euro, a mimo to w Niemczech ceny adekwatnych nowych urządzeń są w podobnych cenach, a czasami nawet o 20% tańsze. Odnosząc się do kolejnego zarzutu (ad 4), należy uznać, że to brak opłat i w konsekwencji rezygnacja z dozwolonego użytku utworów chronionych spowodowałyby krytyczny stan dostępu do kultury. A w proponowanym rządowym uregulowaniu chodzi (ad 5) nie tylko o samo kopiowanie, ale o każdy dozwolony użytek, który jest w Polsce interpretowany wyjątkowo szeroko, obejmując chociażby rozpowszechnianie utworów w rodzinie i wśród przyjaciół. Dotyczy to także wysyłania memów czy udostępniania linków na przykład do utworów muzycznych. Taka aktywność prowadzi w konsekwencji do zmniejszenia zakupów płyt audio i video, obrazów (nawet kopii) czy książek. Nie wolno też zapominać i o tym, że bardzo wielu użytkowników nawet nie zdaje sobie sprawy, że utwór jest kopiowany do pamięci urządzenia. Z faktu rozliczania się serwisów streamingowych nie wynika (ad 6), że inne podmioty finansowo korzystające z nieograniczonego dostępu do dzieł kultury w sieci powinny być zwolnione z rekompensowania artystom ich strat w wyniku owej dostępności. Tym bardziej że z przedstawianych w prasie danych wynika, iż (ad 7) w dobie pandemii bodaj żaden sektor gospodarki nie notował tak potężnych zysków, jak ten funkcjonujący w oparciu o internet, czyli pośrednio także producentów adekwatnych urządzeń. Największe zyski w czasie lockdownu (ad 8) notują międzynarodowi dystrybutorzy, tacy jak np. Amazon, tymczasem niezależnie od złożoności finansowych rozliczeń między producentami a dystrybutorami, to nie dystrybucja sprzętu gwarantuje kulturowy rozwój społeczeństwa, tak więc to nie ich interes winien być w tej sytuacji rozpatrywany jako nadrzędny. Natomiast (ad 9) z najnowszego badania CBOS, przeprowadzonego w styczniu wynika, że zdecydowana większość Polaków (63,3%) jest za tym, by życie kulturalne objęte było mecenatem państwa. Aż 58% badanych uważa, że państwo powinno wspierać artystów w przypadku gdy ich dochody są niskie. Największa grupa respondentów (niemal 37%) jest też zdania, że środki służące wsparciu artystów powinny być pozyskiwane od producentów i importerów urządzeń elektronicznych umożliwiających nieodpłatne korzystanie z treści dostępnych w formie cyfrowej. Te dane dowodzą wrażliwości społeczeństwa na ekonomiczne położenie twórców, gotowości wsparcia ich aktywności zawodowej poprzez adekwatne przepisy prawa, i pośrednio wyrażania woli dołączenia do większości państw rozwiniętych, w których już od lat funkcjonują analogiczne rozwiązania.