Szłapka: Trzeba będzie gryźć trawę

Wyborów do Sejmu nie wygrało PiS, lecz metoda D'Hondta – uważa Adam Szłapka, przewodniczący Nowoczesnej.

Aktualizacja: 05.02.2020 21:20 Publikacja: 05.02.2020 18:49

Szłapka: Trzeba będzie gryźć trawę

Foto: Fotorzepa, Darek Golik

Wyborcy nie są już zmęczeni kolejnymi kampaniami?

Sądzę, że nie są zmęczeni. Widziałem to przy wyborach parlamentarnych np. w Poznaniu, gdzie kandydowałem, ale nie tylko.

Nowoczesna w wyborach prezydenckich poparła wicemarszałek Sejmu Małgorzatę Kidawę-Błońską jako kandydatkę Koalicji Obywatelskiej. Jaka jest stawka tych wyborów?

To są fundamentalne wybory. Zdecydują o tym, jaka będzie przyszłość Polski – czy będziemy faktycznie „wyprowadzać" Unię Europejską z Polski, czy będziemy państwem praworządnym, demokratycznym, które rozwija się, które ceni przede wszystkim człowieka, ceni jego pracę. Cała opozycja musi zrobić wszystko, żeby te wybory wygrać. Myślę, że one naprawdę są do wygrania – to pokazują wyniki wyborów do Senatu. Tylko przy pełnej mobilizacji, pełnym zaangażowaniu. Każdy musi naprawdę „gryźć trawę".

Mobilizacja wyborców opozycji będzie rosła?

Tak to czuję. Także wyborcy Prawa i Sprawiedliwości zaczynają mieć wątpliwości. Dla mnie np. sprawa sądów jest oczywista, natomiast część wyborców PiS, dla których to, co robiła ta partia wcześniej, było oczywiste, teraz ma wątpliwości – coś tu nie gra, oni przeginają. Tak samo ten język, którego używa Andrzej Duda, to jest język absolutnie zaczerpnięty z czasów gomułkowskich. Myślę, że coraz więcej ludzi po stronie Andrzeja Dudy czy Prawa i Sprawiedliwości widzi to, że to nie jest polityk, który jest absolutnie niezależny i sam podejmuje decyzje. Tacy wyborcy mówią też bardzo często, że to nie jest do końca dobrze, iż wszystkie instytucje państwowe są w rękach jednej partii politycznej, bo to jest groźne.

Z kolei z drugiej strony – ja to widziałem w Poznaniu bardzo wyraźnie – jest energia, której na pewno zabrakło większości opozycji w 2015 roku. My widzieliśmy ją wtedy w Nowoczesnej, ale tej energii nie było wtedy aż tak dużo. Teraz jest tego dużo więcej. Moim zdaniem ona rośnie. Widzę to na Twitterze, na Facebooku, widzę komentarze, widzę zaangażowanie ludzi.

Senat rzeczywiście coś zmienił w tej kwestii? Naprawdę daje nadzieję wyborcom? Czy wyborcy inaczej podchodzą do opozycji po tym, jak wygrała w Senacie?

Ja tak to czuję. Wybory do Senatu pokazały, że wyborców opozycji jest po prostu więcej, a wybory sejmowe wygrało nie Prawo i Sprawiedliwość, tylko metoda D'Hondta. To po pierwsze. Po drugie, Senat pokazuje zapomnianą formę uprawiania dyskusji. W Senacie przecież nad tzw. ustawą represyjną faktycznie realna dyskusja, bez przerywania, z wysłuchiwaniem argumentów, trwała 30 dni. Po trzecie, Senat pokazał też nowy format polityka – marszałek Tomasz Grodzki jest taką osobą, która dla bardzo wielu wyborców została dopiero teraz odkryta. Po czwarte, pokazuje metody postępowania PiS – to, co robi, jak próbuje teraz zniszczyć marszałka, też daje do myślenia bardzo wielu osobom.

Powiedział pan, że w kampanii trzeba będzie „gryźć trawę". Myśli pan, że pani wicemarszałek też będzie się wykazywała takim zaangażowaniem?

Jestem przekonany, że tak. Widzę w Małgorzacie Kidawie-Błońskiej determinację, chęć wygrania. Widzę, jak umiejętnie rozmawia z ludźmi i jaki budzi entuzjazm. Ostatnio np. na spotkaniu w Zgierzu – duża sala, a zabrakło miejsc, ludzie musieli stać. Widzę, jak wicemarszałek rozmawia bezpośrednio na ulicy, ale też widzę, jak bardzo czuje, że te wybory są fundamentalne i jak czuje tę odpowiedzialność na sobie, i jak bardzo chce wygrać. Gdy dołączymy do tego naszą energię i zaangażowanie, które nam towarzyszą od powstania Nowoczesnej, i zaangażujemy ludzi, którzy naprawdę chcą wygrać, którzy wiedzą, że to są najważniejsze wybory, to one są do wygrania, właśnie z Małgorzatą Kidawą-Błońską.

Zmiana na stanowisku przewodniczącego PO, największej partii w ramach Koalicji Obywatelskiej, to dobra zmiana?

Jeśli chodzi o te wybory, to z całą pewnością. Widzę to jako taką erupcję, która rozpoczyna potem reakcję łańcuchową. Widzę, ile Borys Budka i całe jego otoczenie mają energii. Nam się dobrze współpracuje, myślę, że w tym sztabie zgramy się bardzo dobrze. W klubie Koalicji Obywatelskiej jest bardzo wielu posłów (w tym sam Borys), którzy pokazali, że potrafią robić kampanie wyborcze. Naprawdę PiS ma się czego obawiać.

Niektóre wyniki w wyborach do Sejmu kandydatów Koalicji Obywatelskiej, jak pana czy właśnie Borysa Budki, to były wyniki polityków nowego pokolenia. Czy jest pomysł, jak przełożyć to na kampanię centralną Kidawy-Błońskiej, która będzie zestawiana z innymi kampaniami – europejską, parlamentarną? Przecież sami politycy opozycji mieli wobec niej zastrzeżenia.

Ja też, jak obserwowałem, miałem zastrzeżenia. Niezły był sam pierwotny pomysł Koalicji Obywatelskiej na wybory samorządowe. Było dużo więcej energii na samym początku, mieliśmy takie poczucie, że wchodzimy na jeden pokład i razem wiosłujemy. Potem faktycznie doszło do jakichś tam niepotrzebnych spięć.

Po pierwsze, trzeba te spięcia wyeliminować. Po drugie, trzeba wykorzystać te doświadczenia, które w kampaniach mieli poszczególni kandydaci. Kampania samorządowa moim zdaniem szła nieźle i niezłe też były wyniki – to pokazują Rafał Trzaskowski w Warszawie, Jacek Sutryk we Wrocławiu, Jacek Jaśkowiak w Poznaniu itd. W wyborach europejskich też mamy świetne doświadczenia – Bartosz Arłukowicz zmiażdżył konkurencję; myślę, że też powinien być bardzo mocno zaangażowany w kampanię. Trzeba zebrać te wszystkie doświadczenia, obejrzeć też, jak fajnie wyglądały kampanie w innych państwach – mamy np. bardzo dobre doświadczenia z USA czy z państw europejskich, a przecież każdy z nas ma jakieś kontakty. I po prostu uderzyć.

W polskiej polityce definicja młodości jest bardzo płynna i czasami bywa zaskakująca.

To ludzie, którzy nie wchodzili w dorosłe życie w 1989 roku, tylko widzieli jeszcze, że coś się tam zmienia, ale to było ich dzieciństwo. Ci młodzi politycy, o których mówimy, że teraz przychodzą, to są już w większości ludzie, którzy mają określone doświadczenia, to jest normalny trend w Europie. 35-latkowie to ludzie, którzy mają często 15-letnie doświadczenie zawodowe albo w organizacji.

A jak długoterminowo widzi pan swoją partię? Jak widzi pan zapowiadany przez siebie powrót do liberalizmu w perspektywie najbliższych miesięcy i lat?

Żeby realizować wartości liberalne, musimy żyć w demokratycznym państwie prawa. To, co jest najważniejsze w najbliższych trzech miesiącach, to wygrać wybory prezydenckie, natomiast chcemy – i o tym rozmawialiśmy z Małgorzatą Kidawą-Błońską – żeby ten kontrakt programowy, który 11 stycznia na Radzie Krajowej Nowoczesnej podpisaliśmy, był realizowany. Chodzi o przedsiębiorczość, zieloną energię, prawa kobiet i mniejszości – to są bardzo ważne rzeczy. Natomiast musimy wygrać najbliższe wybory parlamentarne. Mamy oczywiście świadomość, że jest D'Hondt, a że mamy przeciwnika, który gra „na sterydach" – mówię o PiS – musimy iść blokiem. W tym bloku chciałbym, żeby Nowoczesna była faktycznie liberalnym skrzydłem.

Ale liberalizm już się mocno zużył. W Polsce, zwłaszcza po ponad czterech latach rządów PiS, wydaje się, że pewne dogmaty zostały już na tyle zakwestionowane, iż powrotu do liberalizmu ojców założycieli III RP już nie ma.

Moim zdaniem w polskim społeczeństwie paradoksalnie jest najwięcej miejsca właśnie na liberalizm. Coraz więcej ludzi czuje, że pieniądze się biorą z pracy, a nie z zasiłków, nie spadają z nieba. Takich osób, które chcą takiej rozsądnej, myślącej o przyszłości polityki gospodarczej, jest więcej. To jest przynajmniej 15 procent polskiego społeczeństwa, które nie chce wybierać pomiędzy liberalną polityką społeczną a liberalną polityką gospodarczą, tylko chcą mieć obie. I moim zdaniem ta liczba będzie jeszcze wzrastać.

Pojawia się co jakiś czas teza, że Nowoczesna połączy się z Platformą. Co pan na to?

Od bardzo dawna takie tezy się pojawiają. Nic takiego się nie dzieje, ja takich rozmów nie prowadzę. Chcemy wygranej kandydatki Koalicji Obywatelskiej w wyborach prezydenckich, chcemy budować Koalicję Obywatelską. Ale koalicje mają to do siebie, że składają się z różnych partii i myślę, że im mocniejsze są poszczególne części składowe KO, tym ona jest mocniejsza.

—współpraca Jakub Mikulski

Wyborcy nie są już zmęczeni kolejnymi kampaniami?

Sądzę, że nie są zmęczeni. Widziałem to przy wyborach parlamentarnych np. w Poznaniu, gdzie kandydowałem, ale nie tylko.

Pozostało 98% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Polityka
Wybory samorządowe 2024: Gdzie odbędzie się II tura? Kraków, Poznań i Wrocław znów będą głosować
Materiał Promocyjny
Wykup samochodu z leasingu – co warto wiedzieć?
Polityka
Koniec epoki Leszka Millera. Nie znajdzie się na listach do europarlamentu
Polityka
Polexit. Bryłka: Zagłosowałabym za wyjściem Polski z UE
Polityka
"To nie jest prawda". Bosak odpowiada na zarzut ambasadora Izraela
Materiał Promocyjny
Jak kupić oszczędnościowe obligacje skarbowe? Sposobów jest kilka
Polityka
Wybory samorządowe 2024. Kto wygra w Krakowie? Nowy sondaż wskazuje na rolę wyborców PiS