PiS przed kilkunastoma dniami przedstawił projekt zmian w ordynacji wyborczej do PE. Politycy PiS przekonują, że chodzi o to, aby wybory te były bardziej transparentne. Z kolei opozycja uważa, że PiS majstrując przy ordynacji chce "poprawić" swój wynik wyborczy.

Ordynacja w kształcie zaproponowanym przez PiS oznaczałaby - jak przekonują przedstawiciele opozycji - w praktyce podniesienie progu wyborczego z obecnych 5 do kilkunastu procent. Tylko bowiem taki wynik gwarantowałby uzyskanie mandatów startującym w wyborach w poszczególnych okręgach. 

- Jeżeli PiS zmieni ordynację do Parlamentu Europejskiego to nie będzie innego wyboru, niż iść do wyborów razem, szerokim blokiem. (Zmiana ordynacji do PE) to próba ukradzenia głosów mniejszym ugrupowaniom. Jarosław Kaczyński chce także zabetonować swój elektorat w ramach jednego bloku -  mówiła o planach PiS Lubnauer.

Szefowa Nowoczesnej przypomniała, że w 22 na 28 państw UE w wyborach do PE jest lista krajowa, a realny prób wyborczy wynosi 4 proc. Tymczasem PiS chce niejako "zdecentralizować" wybory wybierając europosłów w okręgach.

- Jeżeli ordynacja do PE się nie zmieni, to najlepszym wyjściem dla Nowoczesnej byłby samodzielny start w eurowyborach, bo są to wybory nam bardzo bliskie. My jesteś my partią najbardziej proeuropejską w Polsce - podkreślała Lubnauer.