Polskie REIT-y coraz bliżej. Pytanie: dla kogo? Rząd przyjął projekt ustawy o firmach inwestujących w najem nieruchomości (FINN). Mają one być notowane na giełdzie i korzystać z ulgi podatkowej, w zamian za co mają regularnie wypłacać akcjonariuszom dywidendy. To, co ma odróżniać te podmioty od funkcjonujących od dawna na świecie, to ograniczenie do inwestowania wyłącznie w portfele mieszkań na wynajem. Status FINN będzie przysługiwać firmom z kapitałem zakładowym co najmniej 50 mln zł i portfelem minimum pięciu nieruchomości. Przepisy – po przyjęciu przez parlament – powinny wejść w życie od początku przyszłego roku.
A co z komercyjnymi?
– Projekt ustawy w obecnym kształcie jest bardzo okrojony i zawiera wiele ograniczeń w porównaniu z legislacją istniejącą w innych krajach, zwłaszcza w tych, w których takie regulacje spowodowały istotne zaangażowanie osób fizycznych w rynek nieruchomości. Najważniejszym ograniczeniem jest zawężenie obszaru inwestowania wyłącznie do nieruchomości mieszkaniowych – ocenia Małgorzata Kosińska, prezes stowarzyszenia REIT Polska. – Zaproponowanie przez rząd nowych przepisów traktujemy jako pierwszy krok do wprowadzenia na polski rynek możliwości inwestowania w formule REIT. Wierzymy, że kolejnym krokiem będzie rozszerzenie katalogu dostępnych inwestycji o nieruchomości komercyjne. Mamy nadzieję, że stanie się to już na etapie merytorycznej dyskusji poselskiej poprzedzającej uchwalenie ustawy. Formuła REIT jest bowiem doskonałym sposobem na budowę rodzimego kapitału. Należy zaznaczyć, że na europejskim rynku wartość inwestycji w REIT-y mieszkaniowe stanowi kilka procent wszystkich inwestycji w REIT-y, natomiast na rynku amerykańskim, na którym regulacje takie pojawiły się znacznie wcześniej niż na innych rynkach, jest to kilkanaście procent – dodaje.
Ekspertka uważa, że pierwsze REIT-y będą bardzo uważnie obserwowane i od ich doświadczeń będzie zależeć dalszy rozwój tej formuły.
– W wielu krajach REIT-y odniosły sukces. Ciekawym przykładem z ostatniego roku jest model węgierski. Ustawodawstwo w tym zakresie istniało od kilku lat, lecz przepisy te były praktycznie martwe. Po wprowadzonych zmianach ustawowych i nowelizacji w ostatnich miesiącach zostały założone pierwsze węgierskie REIT-y – mówi Kosińska.
– Generalnie to ruch w dobrym kierunku. Warto jednak zauważyć, że początkowo skala działalności firm inwestujących w najem nieruchomości mieszkalnych będzie stosunkowo niewielka. Potrzeba bowiem kilku lat, aby stworzyć portfel składający się z co najmniej kilku tysięcy lokali. Stąd nasze przypuszczenie, że tzw. polskie REIT-y mieszkaniowe w pierwszym stadium działalności nie będą dawać stabilnego, długoterminowego przychodu z dywidend, a to przecież stanowi istotę ich funkcjonowania na rynku. Istnieje też obawa, że zainteresowanym może być trudno zebrać kapitał na rozwój na GPW, a sam pomysł może się nie spotkać z oczekiwanym szerokim odzewem – mówi Maciej Drozd, wiceprezes Echo Investment. Firma jest zaangażowana w budowę platformy mieszkań na wynajem Resi4Rent: w ciągu trzech lat w portfelu ma być 5–7 tys. lokali.