Nie czekając na uchwałę całej Izby Cywilnej, Sąd Najwyższy odniósł się do dwóch pytań prawnych Sądu Apelacyjnego w Warszawie, złożonych przed rokiem.
Nie brak wątpliwości
SA zapytał SN po pierwsze, czy po stwierdzeniu nieważności umowy kredytu frankowego, w której wykonaniu konsument dokonywał spłaty (zwykle części) rat, obie strony mają samodzielne roszczenie z tytułu nienależnego świadczenia, czy jest tylko jedno: o różnicę wzbogacenia dla strony, której świadczenie było wyższe.
Czytaj także: Małgorzata Manowska: Uchwała „frankowa" jest bardzo potrzebna
Po drugie, czy spłata rat na poczet – jak się potem okazało – niewymagalnej wierzytelności banku powinna być zaliczona na poczet należności banku. A więc o rozumienie art. 411 pkt 4 k.c., który stanowi, że nie można żądać zwrotu świadczenia spełnionego, zanim wierzytelność (tu: o zwrot kredytu) stała się wymagalna.
Pytania pojawiły się w sprawie frankowiczki, która zaciągnęła kredyt na ponad 1 mln zł, indeksowany do franka na 35 lat, i domaga się od Raiffeisen Bank zwrotu spłaconych rat wskutek nieważności umowy, a w razie nieuwzględnienia tego żądania zasądzenia jej zwrotu różnicy między sumą spłaconych rat a kwotą należną bankowi przy zastosowaniu średniego kursu NBP franka.