Nie taka zła
Z wstępnej propozycji ministerstwa wynika, że abolicja obejmie samowole popełnione przed 1999 r., które mają najmniej 20 lat. Resort stawia jednak warunek: nigdy nie mogło toczyć się w ich sprawie postępowanie przed nadzorem budowlanym ani w sądzie.
Abolicja będzie darmowa. Wniosek będzie się składało do powiatowego inspektoratu nadzoru budowlanego razem z niezbędnymi dokumentami, w tym ekspertyzą techniczną. Z tego ostatniego dokumentu ma wynikać, w jakim stanie jest nielegalny budynek. Taka samowola będzie mogła być sprzeczna z miejscowym planem zagospodarowania przestrzennego.
– Abolicje i amnestie to nic nowego. Raz na jakiś czas się je wprowadza, a to zacierając kary, a to darowując przedsiębiorcom część składek ZUS. Jeżeli od 20 lat stoi budynek, który został nielegalnie np. rozbudowany, nic się z nim złego nie dzieje, nadzór budowlany się nim nie interesuje, nie rozpoczęto żadnych procedur – to spokojnie można go zalegalizować. A nie utrzymywać fikcję – uważa Krzysztof Lewandowski, wiceprezydent Zabrza.
Propozycję abolicji w pełni aprobuje również czytelnik „Rzeczpospolitej" z Krakowa.
– Od dawna czekam na takie przepisy. Przed laty w budynku usługowym nadbudowałem jedno piętro. Zrobiłem to, ponieważ szkoła językowa, którą prowadzę, miała coraz więcej słuchaczy, a brakowało miejsca na sale lekcyjne. Później okazało się, że przekroczyłem wskaźniki z miejscowego planu. Nie mam więc obecnie żadnych szans na legalizację tego piętra. Tymczasem budynek stoi od wielu lat i nic się złego z nim nie dzieje – tłumaczy Tomasz P.
Podobnego zdania jest Marek Poddany, deweloper oraz członek byłego zespołu doradczego ds. opracowania reformy procesu inwestycyjno-budowlanego do niedawna funkcjonującego przy Ministerstwie Inwestycji i Rozwoju. Jednak jego zdaniem problem jest bardziej złożony, bo samowola samowoli nierówna.