Energia dobra na czas kryzysu

Lider Kombi Sławomir Łosowski o płycie z raperami i Leszkiem Możdżerem, o ojcu rzeźbiarzu i o nowym rozdziale życia.

Aktualizacja: 24.11.2019 20:09 Publikacja: 24.11.2019 18:22

Energia dobra na czas kryzysu

Foto: Anna Powałowska

Najnowszy album Kombi rozpoczyna kompozycja tytułowa „Bez ograniczeń energii 5-10-50", która fanom przypomina czasy telewizyjnego programu Bożeny Walter.

To nagranie powstało w czasach, kiedy zaplanowałem zmianę stylistyczną na bardziej popową prowadzonego przeze mnie zespołu Akcenty, który grał fussion, kompozycje własne, ale i Billy'ego Cobhama. Utwór znalazł się potem na drugiej płycie Kombi „Królowie życia", wydanej w 1981 r. i był ostatnim wspomnieniem po czasach Akcentów. Stał się muzyczną czołówką programu, który pomagał debiutować przed kamerami młodym ludziom z grupy wiekowej 5-10-15, a wylansował wiele medialnych postaci.

Justynę Pochanke, Krzysztofa Ibisza oraz naszego kolegę redakcyjnego Mateusza Błażkowa.

Często słyszę od fanów, ile wspomnień wywołuje nasz muzyczny temat. Od „Bez ograniczeń energii" zaczynamy wszystkie koncerty. Teraz otworzył jubileuszowy występ nagrany w Trójce. Tytuł też bardzo mi pasował.

Z czym jest związany?

Pod koniec lat 70. przypadł kryzys energetyczny, związany również z rewolucją w Iranie. Ceny ropy szły w górę, a u nas ogłaszano 20 poziom zasilania i zamykano częściowo zakłady pracy. Sam kupowałem ropę do mojego diesla od rybaków i składowałem w specjalnych beczkach. Również w muzyce chciałem nie mieć ograniczeń w energii i skomponowałem utwór dynamiczny, w którym graliśmy wiele solówek. Teraz przedstawiliśmy kompozycję w wersji rapowanej. Przyjaciele polecili najszybszego rapera świata – Polaka MC Silka, który pisze inteligentne teksty. Refreny zaśpiewał nasz wokalista Zbyszek Fil, a napisała je moja obecna żona, która pomogła mi odnaleźć się po śmierci pierwszej żony. Po wielu ciężkich latach odkrywam życie na nowo. A między mną a Silkiem nawiązała się osobista nić. Zaimponował mi jako artysta, ale i człowiek, który dzielnie walczy z ciężką chorobą.

Silk to niejedyny gość na płycie.

Chciałem pokazać, że nie odcinam kuponów, wciąż się rozwijam i trzymam rękę na pulsie. Stąd obecność autora remiksów DJ Spoxa. Pokazał cztery moje kompozycje w całkiem nowym świetle.

A Leszek Możdżer?

Leszek chodził z moim synem Tomkiem do szkoły muzycznej. Twierdzi, że byłem jego idolem, a gdy przychodził do nas do domu, grali razem na klawiszach, których do dziś używam. To Leszek jako pierwszy zaaranżował na orkiestrę „Przytul mnie" i wykonuje w cyklu koncertów symfonicznych. Teraz powiedział, że chce też zagrać „Słodkiego miłego życia", a wystąpił w „Bez ograniczeń energii" na bis. Wspomnę również Andrzeja Nowaka z TSA, z którym znamy się od lat. Kiedy rok temu wpadłem na pomysł, żeby nagrać kolędę „Przybieżeli do Betlejem", pomyślałem, że zrobię to z czterema twardzielami, bo przecież pasterze są twardzielami. Dlatego zaprosiłem do nagrania Krzysztofa Jaryczewskiego, Andrzeja Nowaka, Szymona Wydrę i Adama Wolskiego z Golden Life.

Mamy na płycie „Wspomnienia z pleneru", a czytając biografię pana rodziny, zrozumiałem, o jaki plener chodzi.

Mój ojciec Alfons Łosowski był rzeźbiarzem. Dziadek marzył, by zajął się rodzinnym gospodarstwem na Litwie, ale tata zwiał do Wilna i dostał się do liceum plastycznego. Nie miał pieniędzy, studiował jako wolny słuchacz, ukończył Wydział Sztuk Pięknych na Uniwersytecie im. Batorego, a dokarmiał go profesor rzeźby. Gdy zrobił absolutorium, wybuchła II wojna światowa. Nie wykonał rozkazu marszałka Śmigłego, walczył 17 września z Sowietami i dostał się do niewoli, z której uciekł i aż do końca operacji Złota Brama był w AK. Potem został wcielony do armii Berlinga i cudem uniknął udziału w walkach o Wał Pomorski. Rzeźbił posągi Kościuszki, a po wojnie pracował przy odbudowie Gdańska, tam stworzył kilkadziesiąt rzeźb. Jego Marabuta można oglądać przed bazyliką Mariacką, w parku Oliwskim zaś– płaskorzeźby książąt Mszczuja i Świętopełka. Tacie zawdzięczam obecność na plastycznych plenerach i to że marzyłem o sztuce. Ale gdy byłem w liceum, zaszumiała mi w głowie muzyka. Na szczęście przechował moje wczesne rysunki, oddał mi je, gdy byłem już żonaty. Rysuję zresztą cały czas.

W latach 70. syntezatory nie były tanie jak gitary, a na ich brzmieniu oparta jest muzyka Kombi.

Finansowo było mi trudno, bo inwestowałem równocześnie w sprzęt nagłośnieniowy, żeby zespół brzmiał na koncertach przyzwoicie. Pierwszy instrument minikorg 700s w połowie sfinansował mi właśnie tata. Propheta 5 kupiłem w Berlinie, gdzie w komis wstawili go członkowie Tangerine Dream. Zapłaciłem chyba 8 tysięcy marek. Mitsubishi Colt kosztował wtedy 10 tysięcy. Kiedy zagrałem na tym Prophecie, wiedziałem, że jest wart tych pieniędzy. Dzięki przeróbkom uzyskałem zaś możliwości artykulacyjne, które współtworzą rozpoznawalne brzmienie Kombi.

Mamy też na płycie „Polską drużynę", którą wygrał pan mundialowy konkurs w Opolu.

Nie będę czarował: ten utwór przygotowałem z premedytacją, ale nie sądziłem, że wygramy. Okazało się, że można się bronić samą muzyką. I przypomniała mi się opolska Nagroda Publiczności dla „Słodkiego miłego życia".

Gdy rozmawialiśmy poprzednio, wyciągnął pan pojednawczo rękę w stronę Grzegorza Skawińskiego i Waldemara Tkaczyka, którzy występują pod szyldem Kombii.

Nie stawiałem żadnych przeszkód do powrotu. Ale odzewu nie ma. Waldemar Tkaczyk, odchodząc z zespołu, powiedział zresztą, że chce grać na własny rachunek. Robię swoje.

A kiedy ukaże się całkowicie premierowa nowa płyta?

W przyszłym roku!

Najnowszy album Kombi rozpoczyna kompozycja tytułowa „Bez ograniczeń energii 5-10-50", która fanom przypomina czasy telewizyjnego programu Bożeny Walter.

To nagranie powstało w czasach, kiedy zaplanowałem zmianę stylistyczną na bardziej popową prowadzonego przeze mnie zespołu Akcenty, który grał fussion, kompozycje własne, ale i Billy'ego Cobhama. Utwór znalazł się potem na drugiej płycie Kombi „Królowie życia", wydanej w 1981 r. i był ostatnim wspomnieniem po czasach Akcentów. Stał się muzyczną czołówką programu, który pomagał debiutować przed kamerami młodym ludziom z grupy wiekowej 5-10-15, a wylansował wiele medialnych postaci.

Pozostało 89% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Kup teraz
radio
Lech Janerka zaśpiewa w odzyskanej Trójce na 62-lecie programu
Kultura
Zmarł Leszek Długosz
Kultura
Timothée Chalamet wyrównał rekord Johna Travolty sprzed 40 lat
Kultura
Muzeum Sztuki Nowoczesnej w Warszawie podaje datę otwarcia
Kultura
Malarski instynkt Sharon Stone