Największy projekt muzyczny w wolnej Polsce

Daniel Cichy, dyrektor-redaktor naczelny Polskiego Wydawnictwa Muzycznego opowiada o rocznicowym przedsięwzięciu, relacjach z kompozytorami i o nowych wyzwaniach dla wydawcy.

Publikacja: 05.11.2018 16:02

Największy projekt muzyczny w wolnej Polsce

Foto: PWM SA

Czy projekt „Muzyczne dekady wolności" powstał w błyskawicznym tempie, czy też poprzedziły go zakulisowe przygotowania, o których nie wiemy?

Daniel Cichy: Pewne prace przygotowawcze prowadziliśmy od dłuższego czasu, choć bez gwarancji pozytywnego finału. Informację, że projekt może być realizowany ze środków „Niepodległa" i będzie kluczowym muzycznym przedsięwzięciem obchodów 100-lecia odzyskania przez Polskę niepodległości, dostaliśmy na przełomie 2016 i 2017 roku. Dysponowaliśmy wtedy zarysowaną koncepcją i zakresem działań merytorycznych. Wiedzieliśmy, że chodzi nam o sto utworów, mieliśmy świadomość, jakie nazwiska powinny znaleźć się na tej liście. Byliśmy też od razu pewni, że trzeba będzie zorganizować koncerty, ale ich liczba, miejsca, artyści i repertuar zostały uszczegółowione później. Działania wstępne pozwoliły jednak na szybką realizację całego projektu, choć wymagało to ogromnego wysiłku.

Dochodziło jeszcze nagranie tych stu utworów.

To było rzeczywiście śmiałe zamierzenie. Od początku było, co prawda, jasne, że nie zdołamy nagrać stu utworów, choćby ze względów finansowych. Nie ma też pilnej potrzeby wydania kolejnej płyty z III „Symfonią pieśni żałosnych" Góreckiego czy „Stabat Mater" Szymanowskiego. Skoncentrowaliśmy się więc na tym, czego w polskiej fonografii nie ma. A na tej liście znalazło się mnóstwo utworów niegranych i kompozytorów zapomnianych, a interesujących. To był cel priorytetowy.

W sumie zarejestrowaliśmy 60 utworów, co było i tak przedsięwzięciem logistycznie niemal nierealnym. Marzyliśmy o tym, aby zaangażować najlepsze zespoły, a one mają kalendarze mocno wypełnione. My zaś musieliśmy zrealizować wszystko w ciągu roku, ostatecznie zresztą udało się to zrobić od jesieni 2017 roku do wakacji 2018 roku. To był czas niezwykłej mobilizacji, gdyż wielkie orkiestry muszą nagrywać w konkretnych studiach, muzycy musieli mieć czas na opanowanie często nieznanych utworów, a nam zależało, by pozyskać najlepszych dyrygentów, solistów oraz realizatorów dźwięku.

Wiele utworów z listy nigdy wcześniej nie zostało wydanych.

W ciągu niespełna dwóch lat przygotowaliśmy ponad 60 materiałów wykonawczych i partytur. To była praca w toku, muzycy często dostawali materiały robocze, bez korekt, co powodowało nowe problemy. Artyści jednak do tej często partyzanckiej pracy podeszli ze zrozumieniem, a olbrzymią wartością jest to, że udało się w projekt „100 na 100" zaangażować całe środowisko muzyczne. Ambasadorzy i przyjaciele przedsięwzięcia są w każdym zakątku Polski i w wielu miejscach świata.

Trzeba było aż takiej mobilizacji, by zająć się wybitnymi utworami, które przez lata pozostały nietknięte?

Chyba tak. Potrzebny był dobry pretekst historyczny oraz szalony pomysł i instytucja, która by ten projekt zrealizowała. To największy projekt muzyczny w wolnej Polsce, co nie jest tylko hasłem reklamowym. Przedsięwzięcia na taką skalę nikt wcześniej nie tylko w naszym kraju, ale też poza nim nie zrealizował, a zagraniczni artyści są nim zafascynowani. Wszyscy, do których się zwróciliśmy z propozycją współpracy, natychmiast się zgodzili. To dowód, że muzyka polska, ale i Polskie Wydawnictwo Muzyczne, posiadają wysoką markę w świecie.

Ten projekt to także okazja, by pochwalić się polskimi artystami?

Absolutnie tak. I sposobność, by przedstawić instytucje muzyczne, by pokazać światu nasze bardzo dobre zespoły i świetne sale koncertowe, bo 11 koncertów odbędzie się właśnie w przestrzeniach akustycznie najlepszych, architektonicznie najnowszych.

Na ile koncerty zaplanowane na 11 listopada są ze sobą skorelowane? Świat dowie się, że odbędą się one w różnych krajach i w różnych miastach Polski?

Zarówno artyści, jak i publiczność będą o tym wiedzieć. Przygotowaliśmy dwie książki programowe – jedną dla koncertów w kraju, drugą dla świata. Obejmują one omówienie wszystkich koncertów, biogramy artystów i co ważne – ta przeznaczona dla międzynarodowej publiczności została przygotowana w podstawowej wersji angielskiej, ale każdy koncert dysponuje też wersją językową danego kraju, gdzie muzyka polska będzie prezentowana. Do tego dochodzą transmisje telewizyjne i radiowe, nie tylko przez naszą Dwójkę, ale również przez BBC czy rozgłośnie w Kopenhadze, Wiedniu i we Frankfurcie. Łącznie zagramy tego dnia ponad sto utworów polskich kompozytorów!

Jak zostały dobrane?

Organizatorom poszczególnych wydarzeń postawiliśmy kilka warunków. W programie musi być przynajmniej jeden utwór z wyboru „100 na 100", a autorami pozostałych muszą być polscy kompozytorzy z tej listy. Poza tymi jasno zaznaczonymi wymogami repertuar był kształtowany na linii PWM – zespoły w twórczym dialogu.

Jak wielu z nich nie było do tej pory pod opieką Polskiego Wydawnictwa Muzycznego?

Naszym założeniem nie była promocja twórców, którymi się zajmujemy, dlatego o pomoc w ułożeniu możliwie najbardziej reprezentatywnej listy poprosiliśmy przedstawicieli innych instytucji, uznane autorytety. Lista kompozytorów z nami współpracujących jest bogata, ale z oczywistych względów nie reprezentujemy wszystkich polskich twórców. Nie mówię tutaj o klasykach, jak Krzysztof Penderecki lub Andrzej Panufnik, ale i o przedstawicielach kolejnych generacji, jak Dobromiła Jaskot, Jagoda Szmytka czy Paweł Szymański.

Realizacja projektu wykracza poza powinności wydawcy muzycznego. A może jego rola dzisiaj się zmienia?

Zdecydowanie tak. Młodsze pokolenie jeszcze do niedawna do pewnego momentu uznawało, że wydawca nie jest potrzebny, bo jego rolę uznawano czysto usługowo – jako drukarnię nut. I jeśli tak spojrzeć na funkcję wydawcy, nie jest on już niezbędny, bo dziś każdy może to zrobić – mniej lub bardziej profesjonalnie – we własnym komputerze. Czy jednak takie działanie jest skuteczne i czy to najlepsza forma dokumentacji? Dlatego z radością obserwuję inną tendencję: kompozytorzy, którzy wcześniej z nami nie współpracowali, teraz są tym zainteresowani. Są i tacy, którzy po latach przerwy chcieliby do nas wrócić. Oznacza to, że rola wydawcy wciąż jednak jest istotna, a marka PWM-u gwarantem jakości. Nie tylko dlatego, że warto mieć własną twórczość zebraną w jednym miejscu i to u kogoś, kto się nią opiekuje. Wydawca nie jest tylko drukarzem, ale kimś, kto zapewnia ochronę formalnoprawną, czuwa nad stroną finansową związaną z wykonaniami, kontroluje wypożyczenia i dystrybucję materiałów, reprezentuje kompozytora za granicą. Wydawca zapewnia także dużą promocję. Sama obecność w katalogu PWM ma znaczenie promocyjne, bo dzięki temu nazwisko danego twórcy funkcjonuje na międzynarodowym rynku muzycznym. My ponadto inspirujemy wykonawców, by sięgali po różne utwory, namawiamy instytucje do prawykonania nowych dzieł. Zajmujemy się również działalnością impresaryjną.

Kończą się już czasy papierowych wydawnictw?

Rynek książkowy ma za sobą moment przejścia z papieru analogowego na papier cyfrowy, mimo że tradycyjne księgarnie wciąż istnieją. Wydawcy muzyczni są na etapie, gdy zaczynają pojawiać się wydania cyfrowe. W ostatnich miesiącach PWM podpisało umowę z serwisem nkoda na dystrybucję materiałów nutowych w streamingu. Jest to aplikacja działająca na tych samych zasadach co serwisy do słuchania muzyki, takie jak spotify, można z niej korzystać po wykupieniu abonamentu. Naszym pierwszym krokiem będzie umieszczenie tam 11 listopada materiałów utworów z naszej listy „100 na 100". Wykonawcy na całym świecie będą mogli je obejrzeć, analizować, opracowywać wykonawczo i grać. Do końca 2018 roku wprowadzimy do serwisu ponad tysiąc kompozycji z katalogu PWM. Jesteśmy zatem w momencie rewolucyjnym i przełomowym i kompozytor, który dziś nie ma wydawcy podążającego za tymi trendami, będzie stratny. Jego w takim serwisie nie będzie. My używać będziemy tego wyjątkowego narzędzia od początku, bo znaleźliśmy się w gronie kilkunastu najpoważniejszych wydawców muzycznych na świecie, do których właściciele serwisu zwrócili się z propozycją współpracy. To kolejny dowód budowania przez minione 70 lat pozycji PWM na świecie.

Jeśli mówimy o nowych zadaniach wydawcy, to warto się pochwalić, że zajmujemy się także działalnością fonograficzną. Nagrane w ramach projektu „100 na 100" utwory będą dostępne 11 listopada w ponad 30 serwisach streamingowych na całym świecie.

Co będzie po 11 listopada 2018 roku? „100 na 100" to projekt zamknięty czy rozpoczyna inne przedsięwzięcia?

Ten projekt nie będzie czymś jednorazowym, choć spektakularnym. Naszym założeniem było, aby materiały, które powstały w ramach projektu, służyły polskiej kulturze przez lata. Odświeżyliśmy zasoby nutowe PWM, mamy sto nagrań, a niektórzy kompozytorzy rozpoczynają z nami współpracę. To inwestycja w przyszłość. A poza tym projekt przypomniał fundamentalną, a nieco zapomnianą prawdę, że nuty stoją na początku każdej działalności artystycznej. Jeśli ich nie ma, jeśli nie ma wydawcy, nie ma koncertów, a muzycy nie mają co grać. Przypomnieliśmy więc, jak ważną rolę pełnił i będzie pełnił PWM i to, że jesteśmy otwarci na ciekawe pomysły i warto z nami współpracować.

A może przypomnieliście również, jak wiele jest do zrobienia z dziedzictwem muzyki polskiej.

Zdecydowanie tak. I nie chodzi wyłącznie o muzykę XX i XXI wieku. Wraz z Narodowym Instytutem Fryderyka Chopina realizujemy ogromny projekt dotyczący XIX-wiecznej twórczości polskiej, mierzymy się z wydaniem dzieł takich kompozytorów, jak Dobrzyński, Elsner, Lessel, a nawet Wieniawski i Moniuszko, bo w źródłowym opracowaniu ich utworów mamy bardzo duże zaległości. Czasami myślę, jak dużo jest do zrobienia i to nie daje mi spać w nocy, ale jestem szczęśliwy, że z zespołem PWM zainicjowaliśmy także wiele działań. Jest to jednak zespół nieliczny, a prace obliczone są na lata. Niemniej jednak odrabianie dawnych zaległości to wyzwanie i ogromna frajda.

—rozmawiał Jacek Marczyński

Czy projekt „Muzyczne dekady wolności" powstał w błyskawicznym tempie, czy też poprzedziły go zakulisowe przygotowania, o których nie wiemy?

Daniel Cichy: Pewne prace przygotowawcze prowadziliśmy od dłuższego czasu, choć bez gwarancji pozytywnego finału. Informację, że projekt może być realizowany ze środków „Niepodległa" i będzie kluczowym muzycznym przedsięwzięciem obchodów 100-lecia odzyskania przez Polskę niepodległości, dostaliśmy na przełomie 2016 i 2017 roku. Dysponowaliśmy wtedy zarysowaną koncepcją i zakresem działań merytorycznych. Wiedzieliśmy, że chodzi nam o sto utworów, mieliśmy świadomość, jakie nazwiska powinny znaleźć się na tej liście. Byliśmy też od razu pewni, że trzeba będzie zorganizować koncerty, ale ich liczba, miejsca, artyści i repertuar zostały uszczegółowione później. Działania wstępne pozwoliły jednak na szybką realizację całego projektu, choć wymagało to ogromnego wysiłku.

Pozostało 91% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Kultura
Muzeum Narodowe w Krakowie otwiera jutro wystawę „Złote runo – sztuka Gruzji”
Materiał Promocyjny
Wykup samochodu z leasingu – co warto wiedzieć?
Kultura
Muzeum Historii Polski: Pokaz skarbów z Villa Regia - rezydencji Władysława IV
Architektura
W Krakowie rozpoczęło się 8. Międzynarodowe Biennale Architektury Wnętrz
radio
Lech Janerka zaśpiewa w odzyskanej Trójce na 62-lecie programu
Materiał Promocyjny
Jak kupić oszczędnościowe obligacje skarbowe? Sposobów jest kilka
Kultura
Zmarł Leszek Długosz