Koncertem z okazji Dnia Kobiet Warszawska Opera Kameralna, szczycąca się unikalnymi w Europie osiągnięciami, spadnie w rejony chałtury, a potem istnieje niebezpieczeństwo, że w ogóle przestanie istnieć.
Sytuację, w jakiej się znalazła, można porównać do tego, co od wielu miesięcy dzieje się z wrocławskim Teatrem Polskim. W obu przypadkach władze samorządowe, którym te instytucje podlegają, postanowiły ich problemy organizacyjno-finansowe rozwiązać radykalnie, nie licząc się z dorobkiem artystycznym, osiągniętą pozycją w kraju i za granicą oraz co najważniejsze – przyszłością.
Teatr Polski zdołał na sobie skupić uwagę całego niemal kraju, stąd o tym, co się w nim dzieje, od wielu miesięcy jest głośno. Warszawska Opera Kameralna – teatr o najmniejszej scenie w stolicy – jeśli zacznie dogorywać, to zapewne po cichu. A przecież to jedyny teatr w Europie mający w repertuarze wszystkie dzieła sceniczne Mozarta, jedyny teatr w Polsce wystawiający opery barokowe i staropolskie. A ponadto, zwłaszcza za kadencji odwołanego jesienią ubiegłego roku Jerzego Lacha, dbano tu o prezentacje najnowszych oper polskich kompozytorów. WOK zdobyła dla nich nową scenę w Warszawie. Miała ją otworzyć prapremiera „Kanta" Leszka Możdżera, ale do tego już nie dojdzie.
Od jesieni Warszawską Operą Kameralną kieruje Alicja Węgorzewska, artystka niemająca doświadczenia ani w operach mozartowskich, ani barokowych, ani tym bardziej współczesnych. Sama zresztą od lat nie wystąpiła w przedstawieniu któregokolwiek teatru w kraju, swą aktywność ograniczając do koncertów estradowych. I takie też pomysły Warszawskiej Operze Kameralnej dodała do grywanego jeszcze z rzadka starego zestawu spektakli. Pierwszy koncert odbył się na walentynki, drugi będzie miał miejsce na Dzień Kobiet, a w nim wybitni mozartowscy soliści mają śpiewać „Brunetki, blondynki" oraz „Miłość ci wszystko wybaczy".
Od kilku dni rozpoczęła się ponadto w teatrze procedura zwolnień grupowych. Warszawska Opera Kameralna ma się pozbyć wszystkich swoich śpiewaków, dyrygentów, zmniejszy się także liczba muzyków. Odejdą więc nawet najwybitniejsi artyści o dorobku międzynarodowym, wystarczy wymienić takie nazwiska, jak Olga Pasiecznik, Anna Radziejewska, Władysław Kłosiewicz czy Robert Gierlach.