Za kawalerkę w Warszawie metr w Monako

Gdzie za roczną pensję można kupić najwięcej metrów mieszkania?

Aktualizacja: 25.08.2017 17:41 Publikacja: 25.08.2017 17:25

Za kawalerkę w Warszawie metr w Monako

Foto: Walter Herz

4,3 mkw. lokalu w centrum stolicy - średnio tyle za swoją roczną pensję mógłby kupić warszawiak.- W Reykjaviku lub Brukseli wynik byłby o połowę lepszy. Na znacznie mniej stać byłoby jednak mieszkańca Paryża, Rzymu i Londynu - podaje Bartosz Turek, analityk Open Finance. - Mieszkań w Polsce jest mało i są drogie. Do tego raczej nikogo nie trzeba nadmiernie przekonywać. Roczna pensja wystarczyłaby warszawiakowi na 6,6 mkw. lokalu poza centrum - szacuje.

Cenowy zawrót głowy

- Miesięcznie na konto warszawiaka wpływa przeciętnie 3,8 tys. zł netto. Za metr mieszkania w centrum trzeba zapłacić 10,6 tys. zł. Poza centrum średnie ceny mkw. lokalu to 6,9 tys. zł - podaje Bartosz Turek, powołując się na dane udostępniane przez portal numbeo.com. - Dla porównania dane NBP sugerują, że w całej Warszawie trzeba płacić 7,3 tys. zł za mkw. lokalu używanego i 7,7 tys. zł - nowego. Taki wynik plasuje Warszawę mniej więcej w połowie stawki europejskich stolic. Średnia dla badanych miast to 4 mkw. i 6,2 mkw. Przeciętnie tyle metrów można kupić w centrach i poza centrami europejskich stolic za roczną pensję netto w danym mieście.

Bartosz Turek podkreśla, że w wielu krajach, gdzie zarobki są nawet kilkakrotnie większe niż w Polsce, możliwości nabywcze obywateli są skromniejsze niż nad Wisłą. - Doskonałym przykładem jest Monako. Numbeo szacuje, że miesięczna pensja netto opiewa tam na równowartość ponad 18,5 tys. zł. Niby dużo, ale za metr lokalu w centrum przyjdzie zapłacić ponad 251 tys. zł, a poza centrum prawie 166 tys. zł - podaje Bartosz Turek. - Oznacza to, że trzeba tam pracować cały rok, aby za przeciętną pensję kupić metr mieszkania. Za przeciętną cenę metra lokum w Monako można w Warszawie kupić skromną kawalerkę. Pamiętajmy jednak, że Monako jest rajem podatkowym przyciągającym najzamożniejszych ludzi świata, stąd ceny mieszkań przyprawiające o zawrót głowy.

Pompują inwestorzy

- Kolejna stolica, w której sytuacja mieszkaniowa nie jest do pozazdroszczenia, to Londyn. Przeciętny tamtejszy pracownik może liczyć na to, że na jego konto co miesiąc wpływać będzie równowartość 10,4 tys. zł. Niestety, za metr mieszkania przyjdzie zapłacić 65 tys. zł w centrum miasta i 32,3 tys. poza nim. To powoduje, że za roczną pensję kupić można jedynie odpowiednio niecałe 2 i niecałe 4 mkw. - podaje Bartosz Turek. - Taką sytuację londyńczycy zawdzięczają nie tylko temu, że wielu Brytyjczyków kupuje domy na wynajem, widząc w tym bardzo dobry biznes. Oliwy do ognia dolewają też światowi multimilionerzy i miliarderzy, którzy w Londynie kupują apartamenty i rezydencje, aby chronić pieniądze przed kryzysem. Krezusi kupują też często nieruchomości ze snobizmu, dla podkreślenia swojego statusu społecznego, chęci pochwalenia się unikatową,drogą nieruchomością, czasami po prostu po to, aby przetransferować majątek ze swojego państwa i ukryć go nad Tamizą. Efekt jest taki, że w wielu londyńskich rezydencjach nikt nie mieszka na stałe, a i tak wzmożony popyt przekłada się na astronomiczne wyceny nieruchomości. Podobne mechanizmy to miechy pompujące wartości nieruchomości także w innych popularnych stolicach - w Paryżu czy Wiedniu - opowiada.

Zastrzega, że małe możliwości nabywcze nie zawsze wiążą się są z astronomicznymi wycenami nieruchomości. - Przeważnie mechanizm jest znacznie prostszy i możliwość zakupu małej powierzchni nieruchomości wynika po prostu z niskiego poziomu wynagrodzeń. I tak w Belgradzie, Kijowie , Tiranie czy Mińsku miesięcznie można zarobić 1,1 - 1,6 tys. zł netto, a więc nie dziwi, że w centrum miasta roczna pensja wystarcza na około 2-3 mkw. mieszkania - wskazuje Bartosz Turek.

Tam jest dobrze

- Bez problemu można też znaleźć stolice, gdzie znacznie łatwiej jest się usamodzielnić. Jest to przede wszystkim Bruksela i Reykjavik. W pierwszym przypadku na rękę przeciętny pracownik otrzymuje równowartość 8,5 tys. zł, a w drugim ponad 10,5 tys. zł - mówi Bartosz Turek. - Przy takim wynagrodzeniu mieszkańca Brukseli nie powinno przerażać, że za metr w centrum przyjdzie mu zapłacić 13,9 tys. zł, a poza nim 11,2 tys. zł. I tak za roczne uposażenie może sobie kupić odpowiednio 7,3 m kw. w śródmieściu i 9,1 metrów dalej od centrum. To o połowę więcej niż w Polsce. W Reykjaviku tamtejsza roczna pensja netto wystarczyłaby na odpowiednio 6,8 mkw. i 9,6 metrów - podaje analityk Open Finance.

Informacje na temat wynagrodzeń i cen nieruchomości pochodzą z portalu numbeo.com. To źródło, w którym zbieraniem danych zajmują się użytkownicy wspierani przez komputerowe algorytmy, badające ceny np. w sklepach internetowych, restauracyjnych menu czy innych punktach handlowych i usługowych. Źródła te może zaproponować każdy. Użytkownicy także mogą udostępniać informacje na temat cen. Automatyczne filtry i metody statystyczne mają za zadanie usuwanie danych skrajnych i niepoprawnych. Nie mamy więc to do czynienia z dużą instytucją zbierającą dane i publikującą je z dużym opóźnieniem. Na numbeo informacje trafiają w sposób ciągły i dostarczane są przez wszystkich, którzy chcą je udostępniać.

4,3 mkw. lokalu w centrum stolicy - średnio tyle za swoją roczną pensję mógłby kupić warszawiak.- W Reykjaviku lub Brukseli wynik byłby o połowę lepszy. Na znacznie mniej stać byłoby jednak mieszkańca Paryża, Rzymu i Londynu - podaje Bartosz Turek, analityk Open Finance. - Mieszkań w Polsce jest mało i są drogie. Do tego raczej nikogo nie trzeba nadmiernie przekonywać. Roczna pensja wystarczyłaby warszawiakowi na 6,6 mkw. lokalu poza centrum - szacuje.

Pozostało 91% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Nieruchomości
Rząd przyjął program tanich kredytów. Klienci już rezerwują odpowiednie mieszkania
Nieruchomości
Wielki recykling budynków nabiera tempa. Troska o środowisko czy o portfel?
Nieruchomości
Opada gorączka, ale nie chęci
Nieruchomości
Klienci czekają w blokach startowych
Nieruchomości
Kredyty mieszkaniowe: światełko w tunelu