Ekologia to już nie tylko moda

Za ekologiczne certyfikowane biurowce inwestorzy skłonni są płacić więcej. W wypadku mieszkań tak różowo już nie jest. Klienci deweloperów mocniej liczą się z wydatkami. Bardziej zależy im też na zieleni niż na panelach słonecznych.

Publikacja: 19.08.2020 01:00

Eksperci oceniają, że ekologia wkroczyła już do nowych biurowców, natomiast na rynku mieszkaniowym z

Eksperci oceniają, że ekologia wkroczyła już do nowych biurowców, natomiast na rynku mieszkaniowym zmiany następują nieco wolniej

Foto: materiały prasowe

Jak wpływa na rynek nieruchomości zmiana klimatu? Czy projektując bloki i biurowce, uwzględnia się zachodzące zmiany? Ile kosztuje ekologia oraz czy skłonni jesteśmy za nią więcej płacić?

Na te m.in. tematy dyskutowali uczestnicy debaty „Zmiany klimatyczne. Ekomus czy ekościema". Było to kolejne spotkanie w ramach tegorocznej edycji Real Estate Impactor – wydarzenia organizowanego przez „Nieruchomości" „Rzeczpospolitej".

Mniej znaczy lepiej

Magdalena Federowicz-Boule, architekt oraz prezes firmy Tremend, mówiła, jak wygląda projekt idealnego budynku ekologicznego oraz o trendach.

– Powinnyśmy wrócić do minimalizmu. To, co tworzymy, powinno konsumować jak najmniej energii. Dużo zależy od usytuowania budynku, stron świata, jego formy czy posiada dachy chroniące przed słońcem etc. – wyliczała Magdalena Federowicz-Boule.

Jako przykład ekologicznego projektu podała dworzec autobusowy w Lublinie, w którego projektowaniu brała udział.

– Zrobiliśmy jakby pudełko w pudełku. Ogrzewana jest tylko ta część dla ludzi – czyli poczekalnie, kasy. Natomiast w drugiej części, o charakterze przejściowym, zaprojektowaliśmy dobre szklane ściany. Ważne są też materiały oraz to, skąd je bierzmy. Jeżeli są one lokalne, wiadomo, że transport nie konsumuje już tyle energii. Istotny jest sposób wentylacji. Na dworcu zrobiliśmy parking podziemny, który jest przewietrzany otworami na dziedziniec, i posadziliśmy drzewa – wyjaśniała Magdalena Federowicz-Boule.

Biurowce z certyfikatami

O tym, że ekologia w biurowcach to już standard, a nie żadna moda, mówiła Ewelina Mikołajczewska, development manager, HB Reavis Poland.

– Na rynku komercyjnym inwestorzy zwracają uwagę, w jaki sposób są projektowane i realizowane budynki. Certyfikaty są więc powszechne od wielu lat. Dzięki nim jesteśmy w stanie budować zrównoważone budynki, co ma ogromne znaczenie dla środowiska. Dla przyszłości naszej planety, ale także dla najemców, bo mogą zaoszczędzić na rachunkach – tłumaczyła Ewelina Mikołajczewska.

Według niej ogromne znaczenie ma zieleń. Wpływa ona nie tylko na wygląd projektu, ale też pozwala zaoszczędzić energię, a przy okazji jest naturalną klimatyzacją.

– W naszym projekcie Forest posadzimy ponad 400 drzew i krzewów, które pozwolą zaoszczędzić na chłodzeniu budynku, ponieważ roślinność pochłania 50 proc. promieni słonecznych oraz 30 proc. promieni słonecznych odbija, dzięki temu będziemy mogli zużywać mniej energii na chłodzenie budynku. Zieleń zapewnia też użytkownikom komfort akustyczny, co więcej, oczyszcza powietrze – mówiła Ewelina Mikołajczewska.

Certyfikowanie chwali również Magdalena Federowicz-Boule.

– Cieszę się, że budynki użyteczności publicznej oraz komercyjne zaczynają walczyć o certyfikaty. Jeżeli nie byłyby one dostosowane do technologii ekologicznych, zużywałyby znacznie więcej energii – twierdzi Magdalena Federowicz-Boule.

Podkreśliła, że architekci projektują to, czego potrzebują ludzie, a ci chcą żyć ekologicznie.

Kostka i filtry

Iwona Sroka, członek zarządu Murapolu, przekonywała, że deweloperom mieszkaniowym również zależy na ekologii.

– Otrzymaliśmy zielony certyfikat BREEAM m.in. dla projektu Parki Warszawa przy ul. Prymasa Tysiąclecia. Szczególnie wysokie oceny projekt ten otrzymał za parametry dotyczące efektywności energetycznej i infrastruktury komunikacyjnej, a także za zachowanie bioróżnorodności flory i fauny tego terenu – mówiła Iwona Sroka.

– W ramach naszej inwestycji Murapol Dzieci Warszawy proponujemy rozbudowany pakiet eko. Będzie zamontowana stacja do ładowania samochodów elektrycznych, stojak na rowery, kompleksowe energooszczędne oświetlenie części wspólnych. Pakiet dalej chcemy rozwijać. Rozważamy wykładanie zewnętrznych palców zabaw kostką, która pochłaniałaby cząstki smogowe. Natomiast w cenie naszych mieszkań montujemy w oknach filtry antysmogowe – dodała Iwona Sroka.

Konrad Płochocki, członek zarządu Polskiego Związku Firm Deweloperskich oraz członek zarządu polskiego oddziału Urban Land Institute, studził emocje.

– Nie jest tak kolorowo. Gdy chodzi o budownictwo biurowe, rzeczywiście inwestorzy oczekują od dewelopera, że przedstawi twarde i namacalne dowody, że budynek jest zrównoważony. Natomiast w wypadku mieszkaniówki certyfikacja jest wyjątkiem od reguły. W kraju budujemy rocznie ok. 200 tys. mieszkań. Z tego deweloperzy odpowiadają za dwie trzecie. Scertyfikowanych budynków jest natomiast trochę ponad 20. Nie oznacza to jednak, że nie stawiamy budynków przyjaznych środowisku. Inwestycje deweloperów w porównaniu z innymi budynkami stojącymi przy polskich ulicach są superekologiczne – uważa Konrad Płochocki.

– Zgadzam się, że postęp technologiczny, sposób budowania, ocieplania budynków zastosowane materiały, które są coraz lepsze, coraz bardziej energooszczędne, powodują, że te nowe budynki, których jest w Polsce coraz więcej, a które zastępują starą tkankę miejską, powodują, że mieszkańcy tracą mniej energii, a my w trakcie tego procesu budowlanego możemy sobie pozwolić na formę oszczędności – wskazywała Iwona Sroka.

Ile kosztuje eko

Uczestnicy debaty zastanawiali się również, ile kosztuje ekologia w budownictwie. I czy jesteśmy skłonni za nią dopłacić, gdy okazuje się droższa.

– To zależy od profilu dewelopera. Jeżeli są to małe budynki, ekskluzywne, to rozwiązania ekologiczne są zdecydowanie droższe. Murapol buduje większe projekty, dlatego typu rozwiązania nie stanowią wysokiego kosztu. Te rozwiązania będą coraz tańsze, a niektóre nie wymagają takich nakładów, które znacząco podnosiłyby koszty w budynkach wielorodzinnych – przekonywała Iwona Sroka.

– Skoro są osoby, które są w stanie zapłacić za drogi kamień na fasadzie swojego bloku, to dlaczego miałyby nie chcieć zapłacić za bardziej komfortowe warunki zmniejszające zanieczyszczenie powietrza. Stworzyć lepszej przyszłości dla swoich dzieci – podkreślała Ewelina Mikołajczewska.

Konrad Płochocki powołał się na badania EcoAvangersów.

– Powołaliśmy do życia zespół ekozapaleńców, który miał m.in. za zadanie znaleźć tanie i proste rozwiązania, które deweloperzy w całym kraju mogą stosować i jednocześnie nie tracić z marży – mówił. – Ogólna konkluzja jest taka, że użytkownicy zarówno budynków biurowych, jak i mieszkaniowych mało docenią, że na dachu jest panel fotowoltaiczny albo solar do podgrzewania wody. Natomiast zauważą i docenią, jeżeli przed budynkiem będzie dwa razy więcej zieleni niż normalnie oraz tabliczka informacyjna, że w tej inwestycji jest dwa razy więcej zieleni niż normalnie stosujmy. Spodoba się im, jeżeli będzie dużo stojaków rowerowych, a także informacja, że zostało to zrobione specjalnie dla tego budynku, albo o odległościach do przystanków komunikacji. Niby nic. Ale taka informacja w dłuższej perspektywie dużo daje, bo ludzie zmieniają swoje myślenie – podsumował Konrad Płochocki.

Jak wpływa na rynek nieruchomości zmiana klimatu? Czy projektując bloki i biurowce, uwzględnia się zachodzące zmiany? Ile kosztuje ekologia oraz czy skłonni jesteśmy za nią więcej płacić?

Na te m.in. tematy dyskutowali uczestnicy debaty „Zmiany klimatyczne. Ekomus czy ekościema". Było to kolejne spotkanie w ramach tegorocznej edycji Real Estate Impactor – wydarzenia organizowanego przez „Nieruchomości" „Rzeczpospolitej".

Pozostało 94% artykułu
Nieruchomości
Rząd przyjął program tanich kredytów. Klienci już rezerwują odpowiednie mieszkania
Nieruchomości
Wielki recykling budynków nabiera tempa. Troska o środowisko czy o portfel?
Nieruchomości
Opada gorączka, ale nie chęci
Nieruchomości
Klienci czekają w blokach startowych
Materiał Promocyjny
Jak kupić oszczędnościowe obligacje skarbowe? Sposobów jest kilka
Nieruchomości
Kredyty mieszkaniowe: światełko w tunelu