Informację o jego śmierci podała wieczorem „Gazeta Wyborcza", z którą był związany od 1989 roku.
Krzysztof Miller relacjonował konflikty wojenne w Bośni, Kosowie, Rwandzie, Kongu, RPA, Ugandzie, Kenii, Burundi, Afganistanie, Palestynie, Górnym Karabachu, Gruzji, Czeczenii, Kambodży czy Iraku. Często współpracował ze znanym reportażystą i dziennikarzem Wojciechem Jagielskim.
Dla „Gazety" fotografował nie tylko wydarzenia wojenne, ale często też proste, lokalne warszawskie historie. Nie było to dla niego problemem.
- To, że fotografowałem żołnierzy rosyjskich opijających zwycięstwo nad Czeczenią, niczego nie zmieniło, żołnierze pojechali walczyć dalej. Zdjęcia umierających z głodu uchodźców Hutu też o niczym nie zdecydowały. Najbardziej decydujące momenty mojej fotografii były wtedy, gdy robiłem zdjęcia dla "Gazety Stołecznej". One rzeczywiście zmieniały los mojego otoczenia. Fotofelieton z dzikiego wysypiska śmieci przy stadionie Politechniki sprawił, że śmieci uprzątnięto – opowiadał Miller.
Zanim zajął się fotografią odnosił sukcesy sportowe - jeszcze w latach 70. i 80. trenował skoki do wody, zdobywając wielokrotnie mistrzostwo Polski. Studiował na warszawskiej Akademii Wychowania Fizycznego.