Gazeta pisze, że polski rząd został oskarżony o rozpoczęcie "kontrrewolucji seksualnej", która jest sprzeczna z europejskimi wartościami. Ma to związek z przyjęciem ustawy o dostępie do tzw. antykoncepcji awaryjnej, która w piątek została podpisana przez prezydenta Andrzeja Dudę.
Guardian wyjaśnia, że obecnie 15-letnie dziewczynki będą musiały najpierw umówić się na wizytę u lekarza, by mieć nadzieję na przypisanie pigułki ellaOne. "Zmiana ta będzie miała największy wpływ na ofiary gwałtu i osoby żyjące w rejonach, gdzie dostęp do ginekologa czy apteki jest ograniczony" - pisze gazeta.
Holenderska eurodeputowana Sophie in ‘t Veld powiedziała Guardianowi, że polskie ustawodawstwo stanowi naruszenie wspólnych europejskich wartości. - Obecny populistyczny nacjonalistyczno-konserwatywny rząd Polski wymusza kontrrewolucję seksualną, sprzeciwiając się interesowi społecznemu i żądaniom polskich kobiet i dziewczyn - powiedziała.
- Ograniczenie dostępu do "pigułek dzień po" w połączeniu z klauzulą sumienia będzie miało daleko idące konsekwencje - dodała.
W maju przedstawiciele Parlamentu Europejskiego odwiedzili Polskę, by rozmawiać z działaczami obawiającymi się nowego ustawodawstwa i podejścia rządu do kwestii praw reprodukcyjnych. Mimo, że Bruksela wyraża swoje obawy względem ustawy, kompetencje w tym zakresie należą do państw członkowskich Unii Europejskiej.