„Google nie w pełni wypełnia swoje zobowiązanie do wykluczania z wyników wyszukiwania w Rosji, linków do zasobów internetowych zawierających informacje zabronione w naszym kraju. Średnio od 20 proc. do 30 proc. linków to treści zabronione w Rosji, w tym strony internetowe organizacji terrorystycznych i ekstremistycznych (za takie Kreml uznaje np. ludzi protestujących w obronie Aleksieja Nawalnego - red.), strony z pornograficznymi obrazami nieletnich, a także sklepy internetowe sprzedające narkotyki. Nie są one usuwane z wyników wyszukiwania" - głosi komunikat Roskomnadzoru, cytowany przez agencję TASS.
Inspekcja podkreśliła, że Google grozi grzywna w wysokości 4 mln rubli (200 tys. zł), jeśli firma w ciągu 24 godzin nie odpowie na 26 tysięcy powiadomień wysłanych przez Roskomnadzor o usunięciu zabronionych informacji.
Według Roskomnadzoru, Google jest teraz na pierwszym miejscu pod względem ilości nielegalnych treści, które nie zostały usunięte. Stało się to po tym, jak Twitter, którego działanie Rosjanie spowolnili, usunął 91 procent informacji zabronionych przez władze Rosji.
Na YouTube znajduje się 5 tysięcy nielegalnych materiałów przypisywanych Google, z czego 3,5 tysiąca - z wezwaniami do ekstremizmu i ponad 900 zakazanymi przez sąd - twierdzi państwowa inspekcja. I grozi Amerykanom tym samym, co Twitter - spowolnieniem pracy na terenie Rosji i ogromną grzywną.
„W przypadku powtórnego złamania prawa, kwota grzywny zostanie zwiększona do wysokości jednej dziesiątej całkowitego rocznego przychodu firmy” - grozi Roskomnadzor.