Żaden z rejsów do i z Polski nie ucierpiał. Inaczej może być we środę 25 lipca i we czwartek 26 lipca, kiedy strajk planują związkowcy hiszpańscy, portugalscy, włoscy i belgijscy. Portugalczycy, Hiszpanie i Belgowie mają strajkować przez 48 godzin, a Włosi przez jedną dobę. Do tego czasu jednak pracodawca i personel pokładowy oraz piloci mogą się porozumieć.
Czytaj także: Groźba strajku w Ryanairze. Związkowcy dają czas zarządowi do 3 lipca
Związkowcy zapowiedzieli akcję protestacyjną jeszcze w czerwcu. Dali czas zarządowi na uznanie ich postulatów do 3 lipca. W przypadku Irlandczyków — jak informuje związek Forsa— chodzi o brak zgody co do systemu awansów pilotów. Z kolei Hiszpanie, Portugalczycy, Włosi i Belgowie mają pełne wsparcie swoich rządów w domaganiu się zatrudniania przez Ryanaira na podstawie prawa obowiązującego w ich krajach, zasad korzystania ze zwolnień lekarskich i wymogów dotyczących sprzedaży pokładowej.
Ryanair tym razem zajął się pasażerami. Wszyscy, których rejsy zostały odwołane dostali smsy, bądź maile z informacją o konieczności zmiany planów podróży, zaoferowano im również refundację ceny biletu.
W oświadczeniu Ryanair napisał: „Ubolewamy z powodu konieczności poinformowania niektórych naszych irlandzkich pasażerów o strajku, który został zorganizowany we czwartek, 12 lipca po decyzji 94 (27 proc.) z naszych ponad 350 irlandzkich pilotów. (...) Zrobiliśmy wszystko, żeby zapobiec tym zakłóceniom podróży, które naszym zdaniem są nieuzasadnione, ponieważ piloci Ryanaira otrzymali już na piśmie propozycje dotyczące awansów, transferów między bazami i warunków korzystania z urlopów, czyli powodów, dla których FORSA organizuje strajk. Przy tym FORSA odrzuciła 21 propozycji negocjacji".