W 2015 r. Ryanair przewiózł 101,4 mln pasażerów, o 17 proc więcej, niż w 2014. Czyli znacząco więcej, niż jego największy rywal - brytyjski, również niskokosztowy EasyJet - 69,8 mln. Irlandzka linia zwiększyła liczbę oferowanych miejsc w samolotach o 25 proc. dodając i rejsy i samoloty.

Do tego doszła jeszcze zmiana podejścia Irlandczyków do pasażerów i w ogóle większa skłonność Europejczyków do latania, z której korzystają już praktycznie wszystkie linie lotnicze. Samoloty Ryanaira latały średnio wypełnione w 90 proc., chociaż przedstawiciele linii przyznają, że pojawiły się trudności z popytem w drugiej połowie listopada, bezpośrednio po atakach terrorystycznych w Paryżu. Wtedy przewoźnik natychmiast zareagował obniżką cen biletów.

Największe znaczenie jednak miało postawienie na dwa rynku - grecki i włoski które w tym roku były turystycznymi gwiazdami . Jednocześnie zmiana podejścia do pasażerów, mniej obcesowości w ich traktowaniu co było nie tylko „znakiem towarowym" samego prezesa linii, Michaela O'Leary, ale i załóg na pokładach także zaowocowało wzrostem atrakcyjności przewoźnika. Ale przede wszystkim Ryanair stał się również atrakcyjniejszy dla pasażerów biznesowych, czyli skłonnych płacić więcej np za wybór miejsca w samolocie, czy prawo do pierwszeństwa w wejściu na pokład. Kiedy dodać,że w 2015 Ryanair zaczął latać także z głównych lotnisk w Europie, a nie tylko z portów najczęściej oddalonych o kilkadziesiąt kilometrów od głównych lotnisk. To z kolei wyraźnie podcięło popyt na bilety takich przewoźników, jak np Air France KLM, czy Lufthansa, które ucierpiały z powodu protestów pracowniczych. Strajki w Ryanairze są nie do pomyślenia, ponieważ w tej linii nie ma związków zawodowych.

Rok temu Ryanair przewiózł 86,4 mln pasażerów.