Istnieje mnóstwo niewiadomych, sytuacja przypomina powiedzenie o czeskim filmie: „nikt nic nie wie”. Przewoźnicy o nadwerężonych finansach muszą przede wszystkim zadecydować, kiedy uruchomić kosztowną procedurę przywracania do pracy odstawionych samolotów i przywracać do pracy tych, których objęli technicznym bezrobociem, czy nawet zatrudniać nowych pracowników. Pomyłka w kalkulacjach będzie oznaczać stratę dalszych pieniędzy na niewykorzystanych lotach, a jeśli nie oszacują właściwie popytu, utratę potencjalnych klientów na rzecz rywali — pisze Reuter.
- To przypomina żeglowanie jachtem, kiedy wiatr zmienia kierunek co kilka minut. Rozmawiałem z liniami, które zwykle przygotowują trzy wersje rozkładów, a teraz mówią, że są przy pięćdziesiątej — powiedział Robert Boyle, dawny członek kierownictwa British Airways, którego firma Gridpoint Consultancy doradza teraz sektorowi.
Planowanie sezonu, który zaczyna się 28 marca jest trudniejsze niż kiedykolwiek, bo liniom grozi ryzyko straconego drugiego sezonu letniego, gdy trwa wyścig o dostarczanie dawek szczepionek z próbami ograniczenia szybszych wariantów koronawirusa. Podczas pierwszej fali lockdownów linie lotnicze nie wykorzystały 72 proc. z 755 mln miejsc w samolotach zaplanowanych w Europie Zachodniej poprzedniego lata — ocenia firma dostarczania danych o lotach OAG. Wiele z 684 mln miejsc przewidzianych na bieżący sezon letni trzeba będzie też anulować. — Większość linii planuje uruchomienie znacznej części swych sieci, ale będą musiały w końcu ograniczyć je, co sprawi, że wszelkie plany wezmą w łeb — stwierdził analityk w OAG, John Grant.
Koszmar planowania
Dodatkowym czynnikiem komplikującym jest zmiana zachowań konsumentów, którzy mając do czynienia z ciągłą niepewnością rezerwują miejsca w ostatniej chwili. Skala tego zjawiska spędza sen z powiek pracownikom linii od planowania siatki połączeń, którzy zwykle zakładają początek rezerwacji na podstawie krzywej z poprzedniego roku. — Obecny wzorzec rezerwowania miejsc zmienił się, więc coraz bardziej korzysta się z danych analitycznych i metawyszukiwarek, czatów w mediach społecznościowych i Google'a dla ustalenia nowych — stwierdził Grant. Goggle i platforma podróży online Skyscanner postanowiły wypełnić tę lukę, oferując narzędzia pozwalające przewoźnikom przewidywać realny popyt z danych internetowych.
- Konsumenci zaglądają pewnie wcześniej do Skyscannera, a my możemy przedstawić im sytuację dotyczącą tego odłożonego popytu — powiedział Hugh Aitken, szef działu lotów tej firmy. Na przykład w styczniu Skyscanner zanotował 20-procentowy wzrost szukania połączeń z Wielkiej Brytanii do Hiszpanii w październiku. Jej dane pokazują też, jak szybko popyt może pojawić się, gdy ograniczenia zmaleją: w dniu, w którym szczepionka Pfizera okazała się skuteczna, rezerwacje na Wyspach skoczyły o 37 proc.