Koncern poinformował linie lotnicze i dostawców o nowym szacowanym terminie, późniejszym od poprzednich przewidywań, bierze także pod uwagę spodziewane nowe wymogi szkolenia pilotów.
„Bezpieczny powrót MAX-ów do pracy jest naszym zadaniem numer jeden i jesteśmy pewni, że do tego dojdzie. Przyznajemy i ubolewamy z powodu trwających trudności, jakie uziemienie B737 MAX spowodowało naszym klientom, organom nadzoru, dostawcom i ludziom latającym samolotami” — oświadczył koncern w komunikacie.
FAA oświadczył z kolei, że realizuje „skrupulatny, przemyślany proces sprawdzania, że wszystkie proponowane modyfikacje w B737 MAX spełniają najwyższe normy certyfikacji”. Urząd współpracuje z innymi organami odpowiedzialnymi za bezpieczeństwo w analizowaniu pracy Boeinga i powtórzył, że nie ustalał przedziału czasu, kiedy to analizowanie zostanie zakończone.
Reuter podał kilka dni temu, że organy nadzoru wydłużają czas niezbędny do zatwierdzenia samolotu, do czego miało dojść w lutym lub marcu. Na podstawie wydania przez FAA zgody w I kwartale największe trzy linie amerykańskie używające MAX-ów — American, United i Southwest — zamierzały przywrócić je do swych rozkładów na początku czerwca. Teraz znów odroczą to. Informowały, że będą potrzebować od czasu decyzji FAA co najmniej 30 dni na wznowienie lotów, bo muszą przygotować samoloty i przeszkolić pilotów.
Po komunikacie Boeinga kanadyjski tani przewoźnik WestJet Airlines ogłosił o usunięciu MAX-ów ze swego rozkładu lotów do 24 czerwca.