Kobieta z dwiema córkami leciała z Bangkoku do Auckland i wszystkie trzy miały wykupione miejsca w samolocie w klasie biznes. Pasażerki były świadome swojej otyłości, a do Tajlandii przybyły właśnie w celu dokonania zabiegu odchudzania. W pierwszą stronę leciały bez problemów w klasie ekonomicznej, a na drogę powrotną postanowiły wykupić droższe miejsca w klasie biznes, z uwagi na zmęczenie po operacji i większy komfort podróży.

W samolocie Thai Airways czekała je jednak przykra niespodzianka. Jak podaje dziennik „The Independent”, personel pokładowy nie chciał przepuścić kobiet do ich miejsc, w arogancki sposób wytykał im otyłość i zaczął mierzyć je miarką krawiecką na oczach pozostałych pasażerów. Załoga otoczyła kobiety, nazywała je „zbyt wielkimi” i przesadziła z wykupionych przez nie miejsc w klasie biznes do klasy ekonomicznej.

Kobiety twierdzą, że zostały potraktowane skandalicznie i zgłosiły skargę do Thai Airways. Przewoźnik zgodził się zwrócić im różnicę między cenami biletów klasy ekonomicznej i biznesowej i dodatkowo wypłacić 450 dolarów nowozelandzkich w ramach zadośćuczynienia. Pokrzywdzone pasażerki uważają jednak, że to za mało i chcą, by zwrot pieniędzy wyniósł pełną cenę biletów za klasę biznes (jeden kosztował 2650 dolarów nowozelandzkich, czyli ok. 1731 dolarów amerykańskich). Ostatecznie udało im się uzyskać tę kwotę od agencji turystycznej Flight Centre, przez którą kupiły bilety.

Tajskie narodowe linie lotnicze nie czują się jednak szczególnie winne tej sytuacji i tłumaczą, że w nowych samolotach Dreamliner 787-900 pasy w fotelach klasy biznes zawierają poduszki powietrzne, przez co nie można ich wydłużyć tak jak w klasie ekonomicznej. Z tego względu przewoźnik nie dopuszcza do klasy biznes pasażerów, których obwód w pasie przekracza 1,42 metra. Pokrzywdzone kobiety twierdzą jednak, że nie zostały o tym poinformowane przy zakupie biletów i zaznaczyły, że jeszcze nigdy nie zostały tak poniżone ze względu na swoją wagę.