Oferta gabinetów kosmetycznych jest bardzo szeroka. Można w nich wykonać pełen wachlarz zabiegów: od peelingu po wampirzy lifting. Można powiększyć sobie usta i wymodelować rysy twarzy. Jednak nie wszystkie interwencje kończą się tak, jak życzyliby sobie tego klienci, którzy z gabinetu kosmetycznego mogą trafić na SOR. Lekarze chcą położyć temu kres, w czym popiera ich resort zdrowia. Kosmetyczki i kosmetolodzy twierdzą, że ich głosu nikt nie słucha. Chcą napisać list do ministerstwa - czytamy na medonet.pl.
Lekarze chcą obostrzeń
Lekarze biją na alarm, że do szpitali trafiają pacjenci z powikłaniami po zabiegach przeprowadzanych w salonach kosmetycznych. Są zdania, że medycyna estetyczna to ich domena. Postulują zmianę polskiego prawa, by kosmetyczki nie mogły wypełniać zmarszczek czy powiększać ust, bo wiąże się to z przerwaniem ciągłości powłoki skórnej. Teraz jest okazja do wprowadzenia nowych regulacji, bo w maju 2020 roku ma wejść w życie unijne prawo dotyczące dystrybucji wyrobów medycznych. O tym, jak przepisy zostaną przełożone na grunt polski, zadecyduje rząd. Środowiska medyczne domagają się, by ustawa okołorozporządzeniowa regulowała kwestię tego, kto jest upoważniony do podawania poszczególnych wyrobów medycznych – lekarz czy kosmetolog.
Czytaj także: Makijaż permanentny: kosmetyczka powinna bezwzględnie przerwać zabieg, jeśli klientka nie współpracuje - wyrok
Sprawa jest skomplikowana pod względem prawnym. Problemy pojawiają się już na poziomie definiowania medycyny estetycznej. W Polsce oficjalnie nie ma takiej specjalizacji i jak dotąd nie zostało jasno określone, jaki jest zakres działania lekarza medycyny estetycznej. Każdy lekarz – dermatolog, ginekolog, okulista czy stomatolog – może zajmować się medycyną estetyczną, jeśli samodzielnie kształci się w tym kierunku. Tylko lekarz ma prawo naruszać ciągłość tkanek – podkreślają medycy. Do ich opinii przychyla się Ministerstwo Zdrowia.
Do kosmetyczki tylko na maseczkę
Kosmetyczki i kosmetolodzy uważają, że roszczenia lekarzy są absurdalne.