Najwyższa Izba Kontroli sprawdziła funkcjonowanie medycyny rodzinnej w latach 2012–2014 i nie zostawiła na lekarzach suchej nitki. Podkreśla, że podstawowa opieka zdrowotna w ponad połowie skontrolowanych lecznic jest nieskuteczna, bo nie zapobiega chorobom i nie pomaga we wczesnym ich wykrywaniu.
Z raportu NIK płynie wniosek, iż liczba usług na rzecz profilaktyki chorób układu krążenia, które są najczęstszą przyczyną zgonów w Polsce, spadła o ponad 26 proc. Z danych NFZ wynika, że średnio rocznie bada się pod tym kątem zaledwie ok. 3 proc. populacji kwalifikującej się do takich badań (ok. 2,7 mln Polaków). To dziwi, bo za tę grupę pacjentów NFZ płaci trzykrotność stawki – jeśli normalnie za pacjenta przychodnia dostawała co miesiąc ok. 12 zł, to za poradę udzieloną cukrzykowi ponad 45 zł.
Przychodnie udzielały także o 15 proc. mniej porad w profilaktyce gruźlicy oraz chorób związanych z paleniem tytoniu.
NIK podkreśla też, że lekarze nie dokumentują badań profilaktycznych. Jedynie 7 proc. z 639 przeanalizowanych kart historii zdrowia i choroby pacjentów zawierało informacje o wyniku badania cytologicznego (karty kobiet stanowiły 60 proc.) Zaledwie w 15 proc. kart kobiet znalazła się informacja o przeprowadzonym badaniu piersi lub instruktażu samobadania piersi albo wynik badania mammograficznego.
Jako pozytywny przykład NIK wskazał kardiologów i diabetologów. Ci specjaliści wspierają przychodnie rodzinne, przekazując informacje o rozpoznaniu choroby u pacjenta, ustalonym leczeniu i zaleceniach diagnostycznych.