„Prowadzenie zajęć akademickich nie może skutkować zmniejszeniem liczby wykonywanych procedur" – napisał dyrektor stołecznego Centralnego Szpitala Klinicznego (CSK) do kierownika II Kliniki Anestezjologii i Intensywnej Terapii Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego (WUM) dr. hab. Pawła Andruszkiewicza.
– Oznacza to, że mamy przestać uczyć studentów kierunku lekarskiego i pielęgniarskiego, których w klinice potrafi być nawet setka dziennie, i skupić się na znieczulaniu do zabiegów – mówi jeden z pracowników kliniki.
Tymczasem działalność dydaktyczna jest zadaniem statutowym kliniki i samego CSK, który jest nawet częścią kampusu WUM i którego hasło głosi: „Leczymy i kształcimy z pasją".
– Takie stanowisko dyrekcji szpitala klinicznego nie najlepiej świadczy o jej znajomości prawa, przede wszystkim zapisanego w ustawach o szkolnictwie wyższym i o zawodach lekarza i lekarza dentysty. Zobowiązują one lekarza zatrudnionego na tzw. etacie uczelnianym do prowadzenia działalności dydaktycznej, a w przypadku specjalizacji zabiegowych, takich jak anestezjologia, kształcenie jest głównie praktyczne i odbywa się w klinice – zauważa prof. Andrzej Matyja, prezes Naczelnej Rady Lekarskiej. Jego zdaniem dyrekcja próbuje przerzucić na kierownika kliniki odpowiedzialność za własny brak umiejętności zarządczych.
Czytaj także: