Sąd Najwyższy wydał właśnie wyrok w sprawie kasacji warszawskiego stomatologa Sławomira W., który m.in. mimo czterokrotnie orzeczonego zawieszenia wykonywania zawodu dalej prowadził praktykę. Według policji z usług dentysty, który prowadził nielegalne gabinety na warszawskim Ursynowie, mogło skorzystać nawet 500 osób.
Dentysta recydywista
W sprawie, która trafiła do SN, doktor W. został obwiniony o dwa czyny: przeprowadzenie nieprawidłowego leczenia polegającego na błędnym wszczepieniu implantów oraz wykonywanie czynności medycznych – usunięcie tych implantów z uwagi na stan zapalny mimo zawieszonego prawa wykonywania zawodu. Samorządowe organy dyscyplinarne – zarówno pierwszej, jak i drugiej instancji – uznały go za winnego. Za błąd w sztuce otrzymał naganę, a za prowadzenie praktyki mimo zakazu orzeczono pozbawianie prawa do wykonywania zawodu. Na tę najcięższą i bardzo rzadko stosowaną karę sąd lekarski zdecydował się dlatego, że było to kolejne postępowanie dyscyplinarne dentysty.
W kasacji do Sądu Najwyższego pełnomocnik Sławomira W. dowodził, że doszło do rażącego naruszenia prawa procesowego poprzez dowolną ocenę materiału dowodowego. Jego zdaniem uznanie, że do stanu zapalnego i konieczności usunięcia implantów doprowadziły działania dentysty, jest nieuprawnione. Posiłkując się opinią biegłego, zakwestionował również zarzut, że lekarz nie zachował należytej ostrożności podczas leczenia. Pełnomocnik dentysty próbował również marginalizować fakt, że lekarz wykonywał zawód mimo orzeczonych zakazów.
Naczelny rzecznik odpowiedzialności zawodowej Naczelnej Izby Lekarskiej (NIL) Grzegorz Wrona nie miał natomiast wątpliwości, że Sławomir W. nie powinien być dalej lekarzem, i wnosił o oddalenie kasacji.
– To druga sprawa w związku z ukaraniem lekarza dentysty najwyższą z możliwych kar. Jak w poprzedniej jestem przekonany o jej słuszności i nie zgadzam się z opinią pełnomocnika, że jest ona rażąco wysoka – mówił dr Wrona.