„Pacjenci w kolejkach i lekarze na dyżurach umierają. Rządzący, opamiętajcie się" – billboardy z takim apelem pojawią się w okolicach szpitali największych polskich miast, a przedstawiciele oddziałów terenowych OZZL przygotują listy otwarte do władz regionalnych, rektorów i dyrektorów, którzy na ich terenie odpowiadają za ochronę zdrowia.

„Jeśli nasze apele nie poskutkują, za kilkanaście tygodni planujemy ogólnopolski protest, w którym prosimy o wsparcie wszystkich pacjentów" - ostrzegają w komunikacie lekarze z OZZL.

Czytaj także: Pacjenci mają nieme przyzwolenie na agresję wobec lekarzy

Akcja „Nie dla poniżania pacjentów i lekarzy" pokazuje, że medycy ostatecznie stracili cierpliwość. Wśród powodów jej rozpoczęcia wymieniają niedawną śmierć 39-letniego lekarza z Pleszewa na dyżurze, długą batalia o godność lekarza Bartosza Fiałka, poniżanego i szykanowanego przez dyrektora szpitala po tym, jak zwrócił mu uwagę na złe warunki pracy na szpitalnym oddziale ratunkowym, oraz ogłoszony przez rząd program, w którym zabrakło jakiegokolwiek słowa o ochronie zdrowia. „Kiedy ponad rok temu, w czasie głośnego protestu lekarzy rezydentów, prowadzonego pod egidą OZZL, protestujący domagali się szybkiego i odpowiedniego wzrostu nakładów na leczenie, usłyszeli, że „pieniędzy na ochronę zdrowia po prostu nie ma i nie będzie wcześniej niż w 2025 r." Dzisiaj okazuje się, że pieniądze są, tylko leczenie Polaków nie jest priorytetem rządu" – piszą związkowcy.