– Dla nas i dla naszej historii był to bardzo ważny moment, ale nie świętujemy go na wielką skalę – mówi Frere (franc. „brat”) Jasper. 34-letni Holender jest jednym z około stu braci wspólnoty ekumenicznej z Taizé. Tworzą ją mężczyźni z różnych Kościołów: protestanci, reformatorzy, katolicy. I to jest wyjątkowe.
70 lat temu siedmiu z nich złożyło śluby wieczyste i zobowiązało się do ubóstwa, czystości i posłuszeństwa. To, co miało swój początek w Niedzielę Wielkanocną 1949 r., uczyniło z tej francuskiej wioski ważne centrum ekumenizmu, miejsce wspólnoty zwaśnionych Kościołów chrześcijańskich. Co roku do wioski przyjeżdża ponad 100 tys. młodych ludzi. W tych dniach około 3 tys. gości mieszka w namiotach i małych drewnianych domkach. Przyjechali z różnych europejskich krajów, ale także z Indii, Korei Południowej, Japonii czy Salwadoru.
Nadzieja i otwartość
Do Taizé na Wielkanoc przyjechał Mario Ernesto Cornejo, 38-letni jezuita z Salwadoru. Mówi o „duchowych doświadczeniu”. Tak wielu młodych ludzi mówi tu otwarcie o swoim życiu i wierze oraz modli się razem. – To daje mi nadzieję – mówi Cornejo.
– W Taizé mogę zatrzymać na chwilę swoje życie i zastanowić się, co jest dla mnie ważne. Tutaj naprawdę mogę być sobą – twierdzi 18-letnia Kira z Finlandii. Do Burgundii przyjechała już po raz drugi.
Podobnie 17-letni Xavier z Bordeaux, również po raz drugi w Taizé, podkreśla religijną otwartość, której doświadcza. – Modlę się o pokój – mówi z powagą.