W tym tygodniu odnotowano, że 150 milionów Amerykanów, czyli 45 proc. społeczności, jest w pełni zaszczepionych. W sumie wydano ponad 319 milionów dawek szczepionek. To z jednej strony dużo, ale wciąż daleko od wyznaczonego przez prezydenta Joe Bidena celu: zaszczepienia 70 proc. ludności przed amerykańskim Dniem Niepodległości, który przypada już niedługo, bo 4 lipca. Tylko 16 z 50 stanów do tej pory osiągnęło ten cel. We wtorek zespół ds. Covid-19 w Białym Domu przyznał, że nie uda się osiągnąć wyznaczonego przez prezydenta USA Joe Bidena celu.
Przez pierwsze trzy miesiące w roku do szczepień ustawiały się kolejki i obowiązywały ograniczenia wiekowe. Od kwietnia tempo szczepień zaczęło spadać. Na początku czerwca dziennie wydawano mniej niż milion dawek, podczas gdy dwa miesiące wcześniej liczba ta przekraczała 3 miliony.
Część Amerykanów nadal ze sceptycyzmem podchodzi do szczepionek, uważając, że są zbyt pospiesznie wyprodukowane i niewystarczająco przebadane. Więcej sceptyków jest po stronie konserwatywnej części społeczeństwa, z sondażu CBS wynika, że tylko 58 procent republikanów zaszczepiło się lub zamierza to zrobić. Prawie 30 procent mówi, że definitywnie się nie zaszczepi. Dla porównania pozytywnie do szczepień nastawionych jest 89 procent demokratów.
Wiceprezydent zachęca
Żeby przekonać wahających się, od początku czerwca kampanię na rzecz szczepień prowadzi wiceprezydent Kamala Harris wraz z mężem Dougiem Emhoffem oraz pierwszą damą Jill Biden. Pojawiają się w różnych miejscach kraju, zachęcając do szczepień.
– Te szczepionki są efektem co najmniej dekady badań. Nie zostały wyprodukowane pośpiesznie, jakby mogło się wydawać – mówiła wiceprezydent Harris podczas wizyty w Karolinie Południowej. – Pamiętacie, w jakiej sytuacji byliśmy rok temu? Popatrzcie na nas dzisiaj. To dzięki nauce oraz ludzkiemu zaangażowaniu – dodała.