W niedzielę 32. dzień z rzędu wzrosła liczba zakażonych koronawirusem pacjentów przebywających w polskich szpitalach. Wzrosła też liczba respiratorów zajętych przez chorych na COVID-19. Trzeci dzień z rzędu notowana jest rekordowa liczba hospitalizowanych z powodu COVID i zakażonych pod respiratorami.
Dowiedz się więcej: Gwałtowny wzrost liczby łóżek zajętych przez zakażonych. Znów rekordy
Choć za wzrost liczby zakażeń odpowiadać ma brytyjska odmiana koronawirusa B.1.1.7, zdaniem prof. Włodzimierza Guta „to nie jest sprawa wariantu”. - Brytyjczycy też mają brytyjski i przy tej intensywności szczepień dokonali redukcji. Tu jest problem z jednej strony kontaktów, czyli ruchliwości społecznej, stosowania się do barier fizycznych i stosunkowo słabego tempa szczepień. Trzeba pamiętać, że pierwsze szczepienie nie tyle zabezpiecza przed zachorowaniem, co powoduje złagodzenie zachorowania. To też już wiemy. Dopiero drugie szczepienie ma wpływ na zachorowanie - tłumaczył wirusolog w Polskim Radiu RDC.
Zdaniem profesora sytuacja w Polsce, w skali od 1 do 10, jest „gdzieś na ósemce”. - Może być gorzej - ostrzegał. - Złożyło się na to kilka elementów. Pierwszy to sprawa kampanii antyszczepionkowej, która ma wiele różnych podłoży, m.in. ekonomiczne. (...) Doszło do wykorzystania pewnych incydentów, które są nieuchronne przy takiej liczbie szczepień. I to podłamało system szczepień. Teraz, kiedy szczepienia idą wolniej, to powinna być większa dyscyplina, żeby doczekać tego momentu bez wielkiej burzy zachorowań. Niestety, nie ma i tego drugiego - mówił.
Prof. Gut podkreślił, że choć stosowanie masek czy zachowywanie dystansu chroni przed zakażeniem, to „wymagane jest, żeby to stosowali wszyscy”. - Wystarczy stosunkowo niewielki odsetek, żeby ta reszta może nie tyle była narażona, ale by wirus przetrwał w dużej liczbie - powiedział.