Korespondencja z Nowego Jorku
Takie innowacje wymusiła na tym organie władzy pandemia Covid-19. Sześciu na dziewięciu członków Sądu Najwyższego to osoby powyżej 65. roku życia, a niektórzy, jak np. 87-letnia Ruth Bader Ginsburg, przeszli poważne choroby. Uznano, że w obliczu rozprzestrzeniającego się wirusa zgromadzenie sędziów w sali stanowiłoby zagrożenie dla ich zdrowia. Postanowiono więc przeprowadzić przesłuchanie przez telefon oraz, po raz pierwszy, transmitować je na żywo na kanale C-SPAN.
Federalne sądy apelacyjne i stanowe sądy najwyższe od lat transmitują posiedzenia w formie audio i wideo, ale Sąd Najwyższy do tej pory opierał się tym zmianom, uznając je za zbyt rewolucyjne. Sędziowie wyrażali też obawy, że ich stwierdzenia będą wyjmowane z kontekstu albo niezrozumiałe. – Obawiam się, że publiczność nie będzie w stanie zagłębić się w prawnicze argumenty na tyle, żeby zrozumieć to, co się dzieje podczas posiedzeń – mówiła w 2013 r. sędzia Sonia Sotomayor.
Jedynym ustępstwem na rzecz 21. wieku było udostępnienie przez SN transkrypcji z przesłuchań na stronie internetowej w tym samym dniu oraz nagrania w ciągu tygodnia po przesłuchaniu. – Już dawno powinni wprowadzić transmisje na żywo. Może sąd wreszcie dojrzał do decyzji, że musi się otworzyć dla szerszej publiczności – powiedziała Gabe Roth z organizacji Fix the Court, która walczyła o transmisje na żywo.