Epidemiolodzy wychodzą z cienia. Opinia publiczna chce ekspertów

Naukowcy stają teraz obok polityków, a czasem ich zastępują. Opinia publiczna zatęskniła za ekspertami.

Aktualizacja: 15.04.2020 06:31 Publikacja: 14.04.2020 19:16

Choć Anthony Fauci całe zawodowe życie walczy z epidemiami, Donald Trump nie zawsze go słucha

Choć Anthony Fauci całe zawodowe życie walczy z epidemiami, Donald Trump nie zawsze go słucha

Foto: afp

Korespondencja z Brukseli

Codziennie o 11:00 Emmanuel André rozpoczyna konferencję prasową, w czasie której wraz ze współpracownikami ze specjalnego komitetu Covid-19 podaje najnowsze dane o przebiegu epidemii w Belgii. 37-letni naukowiec z Katolickiego Uniwersytetu w Leuven, lekarz, specjalista chorób zakaźnych jest twarzą belgijskiej walki z koronawirusem.

Wyszli z laboratoriów

Mimo młodego wieku André ma uznany dorobek akademicki, był doceniony za skuteczną i tanią akcję walki z gruźlicą we wschodnim Kongo. Ale jest też chwalony za umiejętność zrozumiałego przedstawienia trudnych faktów naukowych, co w czasach pandemii jest szczególnie cenne.

Nie próbuje dodawać sobie powagi strojem czy stylem mówienia. Występuje zazwyczaj w rozpiętej koszuli albo w sportowej bluzie. Mówi jasno i bezpośrednio, nie straszy, zachęca do spacerów czy jeżdżenia na rowerze. Nie kryje wzruszenia, gdy musi poinformować o śmierci 12-letniej pacjentki, najmłodszej ofierze pandemii w Europie. Budzi sympatię, mówi, że ludzie pozdrawiają go na ulicy.

Obowiązki „rzecznika prasowego” obejmują nie tylko codzienne konferencje, ale też wypowiedzi dla prasy czy występy telewizyjne. – Nie byłem do tego stworzony, ale lubię tłumaczyć – mówi w wywiadzie dla belgijskich mediów, dodając, że do tej pory był raczej „szczurem laboratoryjnym”. Jego zdaniem w tych trudnych czasach ludzie chcą zrozumieć, co się naprawdę dzieje, więc obowiązkiem naukowców jest im to wyjaśnić.

Naukowcy na całym świecie wyszli ze swoich laboratoriów i pojawili się w świetle jupiterów. Stają obok polityków, a często zamiast nich, bo w tych trudnych czasach opinia publiczna nagle zatęskniła za ekspertami.

Inny punkt widzenia

Takie nazwiska, jak Anthony Fauci w USA, Anders Tegnell w Szwecji czy Lothar Wieler w Niemczech są dziś świetnie znane opiniom publicznym w swoich krajach, a nawet czasem poza nimi. Wszyscy są uznanymi naukowcami, ale dziś ich porady mają wyjątkowy ciężar polityczny.

Czuje to z pewnością Anthony Fauci, stojąc u boku Donalda Trumpa. Amerykański prezydent znany jest z przekonania o własnej nieomylności i niechęci do autorytetów naukowych. Zaprasza jednak na briefingi 79-letniego szefa krajowego instytutu chorób zakaźnych (NIAID), który ma ponad 40-letnie doświadczenie w walce z epidemiami, poczynając od AIDS, przez ptasią grypę, po ebolę.

W czasie obecnej pandemii Fauci początkowo nie był traktowany poważnie przez prezydenta. Mimo to jednak naukowiec unika publicznej krytyki pod adresem Trumpa.

– My patrzymy na sytuację wyłącznie z punktu widzenia zdrowia publicznego. Na tej podstawie wydajemy nasze rekomendacje. Politycy często je przyjmują. A czasem nie. Jest jak jest. No i jesteśmy, gdzie jesteśmy – powiedział na antenie CNN w ostatni weekend pytany, czy wcześniejsze zarządzenie izolacji społecznej w USA nie pomogłoby jednak w ograniczeniu skali epidemii.

Na pewno łatwiej jest Lotharowi Wielerowi, szefowi niemieckiego Instytutu Roberta Kocha. Doradza bowiem szefowej rządu, która sama jest naukowcem: rozumie ich język i przyjmuje argumenty, na ich podstawie budując strategie polityczne.

To ona, za Wielerem, powtórzyła, że koronawirusem zarazi się 60–70 proc. ludzi, a epidemia potrwa dwa lata.

Różnie o izolacji

Informacja wyszła zresztą publicznie nie bezpośrednio od niej: to premier Bułgarii Bojko Borisow powtórzył ustalenia niemieckich naukowców, o których kanclerz powiedziała w czasie wideokonferencji przywódców UE 10 marca.

Wtedy jeszcze budziło to grozę i niedowierzanie, dziś te rewelacje wydają się stwierdzeniem oczywistych naukowych faktów.

Społeczna izolacja to zalecenie powtarzane zgodnie przez kluczowych epidemiologów na świecie. To za ich poradą globalna gospodarka stanęła w miejscu, a ludzie siedzą w domach. Ale nie wszędzie.

Szwecja idzie pod prąd, też za namową naukowców. Anders Tegnell, główny epidemiolog kraju, publicznie zaprzecza, że jego strategia polega na budowaniu „odporności stada”. To termin początkowo używany w Wielkiej Brytanii i Holandii, które we wstępnej fazie – inaczej niż pozostałe kraje Europy – nie chciały wprowadzać restrykcji i pozwolić na zarażenie się odpowiedniej ilości ludzi.

Kiedy jednak okazało się, że ta strategia może się sprawdzić dopiero po osiągnięciu 40-proc. wskaźnika zarażeń, po drodze zabijając miliony ludzi i doprowadzając do zapaści służbę zdrowia, Londyn i Haga mniej lub bardziej oficjalnie szybko się z niej wycofały. Sztokholm nie, czym budzi wściekłość nordyckich sąsiadów.

– Zamykanie w domach w dłuższej perspektywie nie zadziała. Ludzie prędzej czy później zaczną wychodzić – uważa Tegnell. Według niego co prawda zachorowań w Szwecji jest więcej niż w krajach sąsiednich i dynamika wzrostu ostatnio przyspieszyła, ale ciągle krzywa ma przebieg „w miarę płaski”. Poparcie opinii publicznej dla jego strategii rośnie, ale coraz więcej jest krytyki w szwedzkich kręgach naukowych.

Korespondencja z Brukseli

Codziennie o 11:00 Emmanuel André rozpoczyna konferencję prasową, w czasie której wraz ze współpracownikami ze specjalnego komitetu Covid-19 podaje najnowsze dane o przebiegu epidemii w Belgii. 37-letni naukowiec z Katolickiego Uniwersytetu w Leuven, lekarz, specjalista chorób zakaźnych jest twarzą belgijskiej walki z koronawirusem.

Pozostało 94% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 786
Materiał Promocyjny
Wykup samochodu z leasingu – co warto wiedzieć?
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 785
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 784
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 783
Materiał Promocyjny
Jak kupić oszczędnościowe obligacje skarbowe? Sposobów jest kilka
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 782