30 czerwca Donald Trump niespodziewanie spotkał się z Kim Dzong Unem w strefie zdemilitaryzowanej między Koreą Południową a Koreą Północną. Trump, jako pierwszy w historii prezydent USA przekroczył granicę między dwoma Koreami w Panmundżom. Doszło do tego mimo iż formalnie USA i Korea Północna nadal pozostają w stanie wojny (podobnie jak Korea Północna i Korea Południowa). Wojna koreańska z lat 1950-1953 zakończyła się bowiem jedynie zawieszeniem broni.
Na granicy między Koreami Kim Dzong Un i Trump rozmawiali przez ok. godzinę. Po spotkaniu prezydent USA zapowiedział utworzenie specjalnych zespołów roboczych, które zajmą się wypracowaniem porozumienia w sprawie denuklearyzacji.
Oficjalna północnokoreańska agencja prasowa KCNA szeroko opisuje to wydarzenie.
Agencja podkreśla, że do spotkania doszło "po sugestii Trumpa" (prezydent USA napisał o możliwości takiego spotkania na Twitterze - red.) i dodaje, że miało ono "historyczny" wymiar.
W depeszy KCNA czytamy, że 66 lat po podpisaniu zawieszenia broni kończącego wojnę koreańską z lat 1950-1953 (formalnie od tego czasu Korea Północna i USA pozostają w stanie wojny) "doszło do tak niesamowitego wydarzenia z udziałem przywódców Koreańskiej Republiki Ludowo Demokratycznej i USA, którzy wymienili historyczny uścisk dłoni w Panmundżom, miejscu znanym jako symbol podziału (Korei)".