Jak przypomniała radiowa Trójka, sprawa dotyczy tzw. afery dieselgate. Niemiecki producent aut stosował w samochodach VW, Audi, Seat i Skoda produkowanych po 2008 r oprogramowanie, które w warunkach testowych pozwalało zaniżać wartość emisji tlenków azotu. Sprawa dotknęła dużej liczby użytkowników samochodów – zarówno  konsumentów, jak i przedsiębiorców w Polsce i w całej Unii Europejskiej.

UOKiK uznał, że działania koncernu mogą wiązać się m.in. z naruszeniem zbiorowych interesów konsumentów, przestrzeganiem norm środowiskowych oraz technicznych. Na początku 2017 r. wszczął postępowanie w tej sprawie. Wcześniej przeanalizował m.in. materiały reklamowe dotyczące samochodów, które były wyposażone w system umożliwiający manipulację emisją spalin. Według ustaleń UOKiK, ich poziom w warunkach drogowych odbiegał od wartości przekazywanych konsumentom przez przedsiębiorcę, dlatego mogli oni zostać wprowadzeni w błąd.

- Postępowanie w stosunku do spółki Volkswagen jest na końcowym etapie. Zakładam, że decyzja zostanie wydana jesienią. Bardzo ważne w tym postępowaniu jest to, że udział w nim zgłosił prokurator, który jak zakładam, będzie również uczestniczył w postępowaniu na etapie sądowym - powiedziała wiceprezes UOKiK Dorota Karczewska.

Jeśli postępowanie w sprawie naruszenia zbiorowych interesów konsumentów potwierdzi winę przedsiębiorcy, to UOKiK może nałożyć na niego karę pieniężną w wysokości do 10 procent obrotu. Może ono także zakończyć się przyjęciem zobowiązania do podjęcia działań usuwających niekorzystne dla konsumentów skutki naruszenia przepisów.