Od kilku dni trwa turecka ofensywa na północy Syrii. Kurdowie zawarli porozumienie z armią Baszara Asada, która wyruszyła na północ. Podobno porozumienie to zawarto w rosyjskiej bazie Hmeimim. Jak to się Moskwie udało?
Bardzo prosto. Od dawna Kurdowie i Asad utrzymują ze sobą lepszy lub gorszy kontakt. Syryjscy Kurdowie będą musieli ostatecznie dogadywać się z Baszarem Asadem co do rozmiarów i granic swojej autonomii. Muszą między sobą ustalić, jak mają dale współżyć na jednym terytorium. Mamy w Syrii centrum ds. pokojowego uregulowania sytuacji i kierownictwo tego centrum aktywnie pośredniczy między wszystkimi stronami konfliktu. Nie byłoby więc nic dziwnego w tym, że to w bazie w Hmeimim takie porozumienie zawarto. Nie wiem, czy tak było na pewno, ale to byłoby logiczne.
W jaki sposób zachowałaby się Moskwa, gdyby jednak doszło do bezpośredniego starcia syryjskiej i tureckiej armii? Przecież Rosja od początku wojny wspiera Asada?
Rosja ma dobre relacje z Turcją. Powiem więcej, pomiędzy naszymi krajami na bieżąco jest utrzymywany kontakt na najwyższym szczeblu. Rozmawiają ze sobą prezydenci i szefowie sztabów generalnych. Zakładam, że obecna sytuacja zakończy się dla Rosji pomyślnie i problemów żadnych nie będzie. W konsekwencji Syria i Turcja się dogadają, do wojny nie dojdzie.
Czyli sugeruje pan, że niebawem może dojść do porozumienia pomiędzy Turcją, Damaszkiem i Kurdami?