Manifestacje w obronie Palestyńczyków. Muzułmanie paraliżują Europę

Gwałtowne manifestacje w obronie Palestyńczyków wybuchły we Francji, Niemczech, Wielkiej Brytanii.

Publikacja: 16.05.2021 21:00

Foto: AFP

Emmanuel Macron jest znany z ciętych ripost, niewyparzonego języka. Ale nie tym razem.

– Prezydent apeluje o przywrócenie pokoju. Podkreśla prawo Izraela do samoobrony. Ale jest też zatroskany losem ludności cywilnej w Strefie Gazy – zakomunikował w piątek serię ogólników Pałac Elizejski. Kilkanaście minut wcześniej Macron rozmawiał z premierem Benjaminem Netanjahu. A w czwartek z przywódcą Autonomii Palestyńskiej Mahmudem Abbasem.

– Nie da się ukryć, że Macron jest wyjątkowo nieśmiały – mówi w telewizji LCI Yves Aubin de la Messuziere, były ambasador i znawca Bliskiego Wschodu.

Prezydent zachowuje ostrożność, bo Francja, gdzie mieszka największa mniejszość muzułmańska (7 mln osób) i żydowska (0,5 mln) w Europie, od wybuchu konfliktu izraelsko-palestyńskiego znów przypomina beczkę prochu.

– Moje dzieci chodzą do żydowskiej szkoły. W piątek kazano nam natychmiast przyjechać. Czekała już armia. Ewakuowano uczniów pod osłoną żołnierzy. Gdzie my żyjemy? – mówiła w Radiu RMC Eva, żona rabina z zamieszkałego w blisko 50 procentach przez muzułmanów departamentu Sekwana-Saint Denis, który graniczy od północy z Paryżem.

Le Pen za Izraelem

W czwartek prefekt policji Didier Lallement wydał zakaz propalestyńskich manifestacji, tłumacząc to obawą przed atakami na synagogi i własność żydowską. Decyzja zbiegła się z 80. rocznicą pierwszej deportacji Żydów przez władze francuskie do Auschwitz, która dotknęła przede wszystkim uciekinierów z Polski. Mimo to w sobotę w kilkudziesięciu miastach kraju, w tym w Paryżu, Strasburgu, Lyonie i Nantes, na ulice wyszły wielotysięczne tłumy pod palestyńskimi flagami. Doszło do gwałtownych starć z siłami porządkowymi, przede wszystkim w zdominowanych przez muzułmańskich imigrantów dzielnicach stolicy jak Barbes czy Clignancourt. Policja zatrzymała przeszło 50 osób. Stowarzyszenie francuskich Żydów CRIF zaapelowało do członków swojej wspólnoty o pozostanie w domu.

Ophir Revad, dyrektor ds. bezpieczeństwa w Europejskim Kongresie Żydów: „nikomu nie mogą radzić, aby nie zakładał kipy (jarmułki), bo każdy ma prawo żyć w wolności. Ale nie mogę też ukrywać, że to jest ryzykowne, bardzo ryzykowne".

François Pupponi jest merem Sarcelles, miasta na dalekich przedmieściach Paryża, gdzie w trakcie ostatnich starć izraelsko-palestyńskich w 2014 r. doszło do „prawdziwej wojny partyzanckiej" (w całym kraju spłonęło wówczas kilkadziesiąt synagog).

– Wystarczy iskra, aby znów doszło do wybuchu. Tylko jeszcze potężniejszego niż przed siedmiu laty. Dlatego trzeba zachować daleko idącą ostrożność – mówi dziennikowi „La Croix".

W minionych 20 latach ok. 50 tys. francuskich Żydów wyjechało do Izraela. Zdaniem organizacji izraelskich w całej Europie (obejmującej także Rosję i Turcję) od 1970 r. liczba Żydów zmniejszyła się aż o 60 proc.: z 3,2 do 1,3 mln. Większość wyemigrowała do Ameryki i Izraela.

We Francji, która wchodzi w kampanię przed wyborami prezydenckimi, bliskowschodni konflikt zaczął też dzielić scenę polityczną. Gaullistowscy Republikanie i skrajnie prawicowe Zjednoczenie Narodowe, którego korzenie sięgają do kolaborującego z Hitlerem reżimu Petaina, poparł zakaz propalestyńskich manifestacji. Ale radykalnie lewicowy ruch Francji Niepokornej Jean-Luca Melanchona uznał to za „niedopuszczalne" i wezwał Macrona do „porzucenia obrony Izraela".

W Niemczech, gdzie żydowska wspólnota (120 tys. osób) jest niepomiernie mniejsza, ale za to w wyniku masowej imigracji w 2015 r. liczba muzułmanów gwałtownie urosła, sądy nie zgodziły się na zakaz propalestyńskich manifestacji, tłumacząc, że wcześniej muszą być wyczerpane mniej radykalne środki.

Racja stanu Niemiec

W sobotę policja sięgnęła więc do innego sposobu, aby natychmiast interweniować i rozpędzać manifestacje, m.in. w dzielnicy Berlina Neukölln, ale także we Frankfurcie czy Lipsku: uczestnicy nie przestrzegali dystansu społecznego obowiązującego w czasie pandemii. Mimo to zaatakowano przynajmniej trzy synagogi (w tym w Gelsenkirchen), doszło do spalenia flag Izraela. Jeremy Issacharoff, ambasador Izraela w Niemczech, zaapelował o ochronę żydowskiej mniejszości. Wypowiadając się w imieniu kanclerz, rzecznik rządu Steffen Seibert zapewnił, że obowiązuje „zerowa tolerancja" dla aktów antysemickich. W 2008 r. w wystąpieniu przed Knesetem Angela Merkel oświadczyła, że „na Niemczech ciąży specjalna odpowiedzialność za zapewnienie bezpieczeństwa Izraela" i jest to wręcz „część racji stanu RFN". Mimo parokrotnych pytań dziennikarzy Seibert odmówił potępienia interwencji izraelskiej policji w meczecie Al-Aksa, co było bezpośrednią przyczyną ataku na Izrael przez terrorystyczną organizację Hamas. Ale też od wybuchu konfliktu Berlin nie podjął poważnej próby dyplomatycznego rozwiązania konfliktu.

Wielotysięczne manifestacje poparcia dla Palestyńczyków nie ominęły Londynu. W sobotę morze ludzi skierowało się z Hyde Parku ku ambasadzie Izraela w Kensington. Przemówił do nich były przywódca Partii Pracy, oskarżany o antysemityzm Jeremy Corbyn. A ambasador Państwa Palestyna Husam Zomlot wezwał Londyn do zaprzestania „utożsamiania się z Izraelem".

W przeciwieństwie do większych sąsiadów niektóre mniejsze kraje zachodniej Europy jasno poparły Izrael.

– Jesteśmy po stronie Izraela – napisał na Twitterze premier Czech Andrej Babiš.

– Deklarujemy naszą całkowitą solidarność z Izraelem i uznajemy jego prawo do samoobrony – uznał szef węgierskiej dyplomacji Peter Szijjarto.

A kanclerz Sebastian Kurz kazał wywiesić izraelskie flagi na budynkach publicznych w Wiedniu.

To wsparcie, symbolicznie ważne, nie wystarczy jednak, aby zmienić równowagę sił na Bliskim Wschodzie.

Wydarzenia
RZECZo...: powiedzieli nam
Wydarzenia
Nie mogłem uwierzyć w to, co widzę
Wydarzenia
Polscy eksporterzy podbijają kolejne rynki. Przedsiębiorco, skorzystaj ze wsparcia w ekspansji zagranicznej!
Materiał Promocyjny
Jakie możliwości rozwoju ma Twój biznes za granicą? Poznaj krajowe programy, które wspierają rodzime marki
Wydarzenia
Żurek, bigos, gęś czy kaczka – w lokalach w całym kraju rusza Tydzień Kuchni Polskiej