Rozwój zrównoważonej mobilności miejskiej to kluczowy element budowy smart city, czyli metropolii nie tyle na wskroś nowoczesnej, ile przyjaznej mieszkańcom. Takie miasta są nie tylko szpikowane nowatorskimi technologiami, ale też wdrażają rozwiązania sprzyjające zdrowemu, ekologicznemu stylowi życia i efektywnemu gospodarowaniu zasobami, w tym ruchem ulicznym. W tak rozumianym smart city szczególnego znaczenia nabiera dynamicznie rosnąca popularność roweru jako środka transportu.
Podczas forum Urban Land Institute (ULI) w Bostonie eksperci wskazywali, że znaczenie transportu publicznego w dojazdach mieszkańców spada. David Bragg, dyr. zarządzający Green Street Advisors, uważa, że rewolucja transportowa wpłynie na sektor nieruchomości. – Dogodny dostęp do transportu był kluczowy dekadę temu, ale nie dziś. To efekt zmian demograficznych. Dziś dla pracowników ważniejsze jest samo miejsce, w którym pracują, niż sąsiedztwo środków transportu, którymi mogą dostać się do pracy – potwierdza Doug Linde, prezes Boston Properties.
Zdaniem Matta Birenbauma z zarządu AvalonBay Communities (REIT) dostęp spacerem z pracy do sklepów czy restauracji jest dziś uważany za bardziej wartościowy niż położenie blisko kolei czy metra. I nie chodzi wcale o to, że rośnie znaczenie aut. Przeciwnie. Rozwój usług ride-sharingu (np. Uber) i popularność współdzielenia m.in. rowerów czy hulajnóg sprawiają, że spada liczba aut przewożących tylko jedną osobę.
W efekcie, jak wskazuje David Bragg, inwestycje nieruchomościowe będą szły w kierunku ograniczania miejsc parkingowych, a najemcy – np. subsydiowania dojazdów pracownikom. Popularnym rozwiązaniem staje się wsparcie transportu rowerowego. Jak wskazują statystyki, przeciętna przepustowość ulic w mieście sięga 1,5 tys. aut na godzinę, a w przypadku jednośladów to aż 5,9 tys. Poza tym na jednym miejscu parkingowym można zainstalować stojaki dla 10–12 rowerów.
Popularność jazdy na dwóch kółkach i u nas szybko rośnie. – Natężenie ruchu rowerowego w Warszawie w tym roku jest o 25 proc. większe niż rok temu – podaje Mikołaj Pieńkos ze stołecznego Zarządu Dróg Miejskich. W szczycie sezonu dziennie na rower wsiada nawet 100 tys. warszawiaków. W Gdańsku co dnia podróży na dwóch kółkach jest średnio 51,3 tys., o 17 proc. więcej niż rok temu.