Będę złośliwy i powiem, że do Trzaskowskiego po dwóch latach dotarły słowa papieża Franciszka ze Światowych Dni Młodzieży. W Brzegach papież wzywał do zejścia z kanapy, założenia wygodnych butów i ruszenia w świat, by zostawić trwały ślad w historii. Trzaskowski porzucił zatem swoją słynną ławeczkę i – choć nie pieszo, lecz środkami komunikacji publicznej oraz małym busikiem – ruszył w stolicę. A przecież jego główny konkurent, czyli Patryk Jaki z PiS, robi to od czasu otrzymania partyjnej nominacji.

O jakim przebudzeniu w PO mówimy, skoro partia porzuca we Wrocławiu Kazimierza M. Ujazdowskiego i oddaje pole Nowoczesnej? „Moja rekomendacja kandydatury Kazimierza Ujazdowskiego na prezydenta Wrocławia to dla Platformy Obywatelskiej szerszy pomysł, niezamykający się na tym mieście" – tak na początku kwietnia na antenie TVN 24 Grzegorz Schetyna wyjaśniał poparcie PO dla byłego wiceprezesa PiS. Dziś tłumaczy, że Koalicja Obywatelska (PO i Nowoczesna) jest projektem strategicznym dla skutecznego zjednoczenia opozycji i „trzeba zrobić bardzo wyraźny i konkretny krok w tył".

Każdy chyba zgodzi się z tym, że w życiu czasem trzeba cofnąć się o krok, by potem zrobić dwa do przodu. W polityce doskonałym tego przykładem będzie Jarosław Kaczyński, który raz idzie do przodu jak walec, by za chwilę się cofnąć. Nie ogląda się jednak w tył i jakimś dziwnym trafem często na tym zyskuje. Sięgając zaś do analogii sportowych, gdy drużyna stoi w miejscu i nie stać jej na sukces, wymienia się trenera – jak choćby teraz Adama Nawałkę. Tymczasem PO od 2015 roku nie ma żadnego pomysłu na siebie i nieustannie się cofa. Może czas zmienić trenera? Problem chyba w tym, że na horyzoncie nikogo nie widać... a Donald Tusk, za którym partyjne struktury bardzo tęsknią, wciąż gra w Brukseli.