Reklama

Haszczyński: Sukces różnorodności

Wybory do Parlamentu Europejskiego pokazały, jak różnorodna jest Wspólnota. I że najwięcej emocji wzbudza polityka krajowa.

Publikacja: 27.05.2019 20:07

Haszczyński: Sukces różnorodności

Foto: Fotorzepa, Waldemar Kompała

Kto w nocy z niedzieli na poniedziałek przeglądał portale czołowych europejskich gazet, ten wie, że zajmowały się one przede wszystkim wyborami do PE, ale nie na poziomie unijnym, ale w kraju, w którym się ukazują. W niemieckich najwyżej prezentowane teksty dotyczyły decyzji wyborcy niemieckiego, we francuskich – francuskiego, w polskich – polskiego.

To skupienie na własnej scenie politycznej, a także fakt większego niż do tej pory rozdrobnienia głosów ?w europarlamencie, sugeruje, że ta instytucja będzie przegrywała z rozgrywkami przywódców unijnych.

A jak wygląda ich pozycja po tych wyborach? Patrząc na szóstkę największych, to w jednym partia przywódcy zaliczyła katastrofę, ale to dotyczy Wielkiej Brytanii, której unijny los wisi na włosku nie od dziś. W drugim, we Francji, przywódca poniósł symboliczną porażkę ze skrajną prawicą, i to mimo wielomiliardowych wydatków na kiełbasę wyborczą. Partia Emmanuela Macrona nie dość, że druga, to ma poparcie zaledwie 22 proc. obywateli, co jeszcze bardziej powinno osłabić możliwości unijne francuskiego prezydenta.

Rządzące w pozostałych czterech największych krajach Unii partie zwyciężyły, największy jest triumf Prawa i Sprawiedliwości w Polsce, ale bardzo dobry wynik zanotowali też socjaliści w Hiszpanii i eurosceptyczna Liga we Włoszech (po około jednej trzeciej głosów). Numerem jeden pozostali też w Niemczech chadecy z CDU/CSU, choć ze skromnym jak na siebie wynikiem, poniżej 30 proc. Nie sposób połączyć tych sukcesów w jedno, każda z tych zwycięskich partii, które na spotkaniach przywódców będą zapewne kształtowały przyszłość UE, jest ?z innej frakcji.

Dużo przed wyborami mówiło się o wpływach Rosji. W połowie z tej szóstki unijnych graczy zwyciężyły partie, których polityka jest miła Kremlowi – we Francji ugrupowanie Marine Le Pen, we Włoszech Liga Mattea Salviniego, a w Wielkiej Brytanii Partia Brexitu.

Reklama
Reklama

Zyski w tych krajach równoważą straty w innych. Przede wszystkim w Niemczech. Tam najgorszy wynik od niepamiętnych czasów zanotowało najsilniejsze kremlowskie lobby w Unii – socjaldemokratyczna SPD. Słabo wypadły inne prorosyjskie partie – postkomunistyczna Lewica i skrajnie prawicowa AfD. A jednocześnie wielki sukces odnieśli Zieloni.

Przetasowania na niemieckiej scenie politycznej czynią coraz bardziej prawdopodobną koalicję CDU/CSU i Zielonych. Byłby to rząd najmniej powiązany z Rosją ze wszystkich, jakie sobie można wyobrazić w najważniejszym kraju Unii Europejskiej. Błogosławiony owoc europejskiej różnorodności.

Komentarze
Michał Szułdrzyński: Czy Ameryka ma wciąż jeszcze przewagę moralną nad Rosją?
Komentarze
Artur Bartkiewicz: Dlaczego Jarosław Kaczyński i PiS przestają słuchać, gdy usłyszą „Niemcy”?
Komentarze
Bogusław Chrabota: Nawrocki i Orbán. Żadne tam bratanki
Komentarze
Jerzy Haszczyński: Tusk nie oszczędzał Merza w Berlinie. Przeszłość ciąży niemiłosiernie
Materiał Promocyjny
Startupy poszukiwane — dołącz do Platform startowych w Polsce Wschodniej i zyskaj nowe możliwości!
Komentarze
Michał Szułdrzyński: Orbán, Putin i Konfederacja. Dlaczego decyzja prezydenta Nawrockiego była słuszna
Materiał Promocyjny
Nowa era budownictwa: roboty w służbie ludzi i środowiska
Reklama
Reklama
REKLAMA: automatycznie wyświetlimy artykuł za 15 sekund.
Reklama