Jak na drużynę, budowaną przez Jacka Magierę zaledwie od roku to mały sukces. W tym czasie Polacy rozegrali tylko osiem meczów plus trzy podczas turnieju, który miał być celem, a stał się kolejnym polem doświadczalnym. Kiedy przeciwnicy już na zgrupowaniach w Polsce rozgrywali mecze kontrolne, polscy piłkarze walczyli o punkty ligowe w klubach. Pierwsze spotkanie, z Kolumbią przegrali 0:2, ale przeciwnicy mieli kolosalną przewagę pod każdym względem. Drugi, z Tahiti wygrali 5:0. Nie mogło być inaczej. Tahiti awansowało do turnieju dzięki kluczowi geograficznemu, jako przedstawiciel Oceanii. Grać nie potrafi, w trzech meczach straciło czternaście goli, nie oddało na bramkę żadnego groźnego strzału.

Ale Polacy to wykorzystali. Otrząsnęli się po zawstydzającej porażce, w trzecim spotkaniu walczyli o co najmniej jeden punkt i cel osiągnęli. Wprawdzie Senegal, po dwóch zwycięstwach miał już zapewniony awans, trener zmienił pół drużyny, ale zastępcy też grali bardzo dobrze. Trzeba się było mocno napracować, żeby im dorównać.
Nasza drużyna to zrobiła. Nie ma w niej artystów dryblingu jak Kolumbijczyk Ivan Angulo czy Senegalczyk Ibrahima Drame. Gramy po polsku: topornie, rzadko konstruujemy akcje złożone z kilku podań, skracających drogę do bramki, za często kopiemy piłkę do przodu, aby dalej, może osamotniony napastnik coś z nią zrobi. Ale przynajmniej zawodnicy walczą, niewątpliwie odpowiednio przygotowani do każdego spotkania przez trenera.

Jacek Magiera bez przerwy szuka najlepszych rozwiązań, próbuje rozmaitych ustawień, daje szanse kolejnym zawodnikom. Na tym poziomie karier zawodników nie można inaczej. Widać, że udało się trenerowi to, o czym mówił przed turniejem: dotrzeć do głów zawodników.

Mają chłopaki dobre przetarcie. Przypuszczam, że większość nie zrobi karier w dorosłym futbolu. Ale grają jak potrafią, starają się, jeszcze nie odpadli, a każdy kolejny mecz buduje w nich wiarę. Może to minimalistyczne i mało ambitne podejście, ale ta reprezentacja zrobiła tyle, ile mogła. Gdyby wygrała kolejny mecz (a jeszcze nie wiadomo kto będzie jej przeciwnikiem) będzie można mówić o pełnym sukcesie. Bo po prawdzie, więcej niż wyjścia z grupy się po tej drużynie nie spodziewano.