Płociński: Opozycja pilnie potrzebuje planu

Konwencja PiS nie tylko wyznaczyła tematy do dyskusji na najbliższe tygodnie, ale postawiła pod ścianą opozycję, która teraz krytykując plany rządu Morawieckiego, wpadnie w sprytnie zastanowią na nią pułapkę. Dlatego opozycja koniecznie, pilnie jak jeszcze nigdy wcześniej, potrzebuje pomysłu na siebie. I na Polskę.

Aktualizacja: 14.04.2018 16:00 Publikacja: 14.04.2018 15:53

Płociński: Opozycja pilnie potrzebuje planu

Foto: Twitter/Prawo i Sprawiedliwość

Wnioski z przemówienia Mateusza Morawieckiego są proste: PiS ma wiele planów, konkretne cele, kolejne ustawy – wszystko na przekór tym, którzy od lat narzekają, że nic się nie da, że na nic Polski nie stać, że nie może być lepiej. Jest źle? To weź kredyt i zmień pracę, bo nikt ci nie pomoże. A Morawiecki mówi: „da się! – oto pięć konkretnych rozwiązań, które pomogą Polakom”. 

To pułapka. Skoro PiS chce udowodnić, że się da, opozycja nie może teraz wchodzić w rolę przewidzianą dla niej przez rządowych strategów i marketingowców. 23 mld zł dla emerytów? 300 zł wyprawki na każde dziecko w wieku szkolnym? Obniża ZUS i CIT? 500 mln zł na drogi lokalne? To wszystko olbrzymie koszty, trudno nie krzyknąć „sprawdzam!” – i nie podliczyć, wykazać, że rządu na to nie stać. I właśnie w ten sposób opozycja da sobie dorobić gębę tych od „nie da się”. A Polacy mają już dość ciągłej transformacji, zaciskania pasa, obietnic, że kiedyś, że może… Chcą nadziei. PiS im tę nadzieję daje.

A co daje opozycja? Strasznie groteskowo po konwencji PiS wygląda niedawny apel Adama Szłapki, sekretarza (już nieistniejącej?) partii Nowoczesna, by cała opozycja wystawiła wspólne listy i by każda z partii zrezygnowała z programu wyborczego, obietnic, celów politycznych – bo na to będzie jeszcze czas, a na razie trzeba połączyć siły tylko dla jednego celu: odsunięcia PiS od władzy. Czyli Polacy muszą znowu poczekać, bo na razie „się nie da”, na razie „trzeba” (wygrać z PiS), a „może kiedyś”…

To pułapka. PiS daje już teraz, ma wizję, plan. Znowu to Jarosław Kaczyński (Mateusz Morawiecki?) jest jedynym politykiem z pomysłem. Jedynym, który robi politykę. Reszta jedynie komentuje jego poczynania, liczy koszty jego pomysłów, krytykuje je. Na sobotnim spotkaniu wyborczym Platformy Obywatelskiej i (byłej już partii?) Nowoczesnej jedynie zaprezentowano hasło wyborcze („Platforma.Nowoczesna Koalicja Obywatelska”) i obiecano… oczywiście odsunąć PiS od władzy.

Co powinna zatem zrobić opozycja? Najgorszą z możliwych strategii jest teraz krytykowanie PiS, że ma wizję, plan, pomysły. Czyli dokładnie to, co PO robi od momentu utraty władzy. Dlatego pilnie jak nigdy wcześniej opozycja potrzebuje własnych pomysłów. I musi docenić choć kilka z tych, które wysunął Morawiecki, jak obniżkę ZUS i CIT dla małych firm, pomoc dla emerytów czy ułatwienia w handlu detalicznym dla rolników. Bo to po prostu dobre pomysły, Platforma już dawno powinna na nie wpaść sama. I wnieść odpowiednie projekty do Sejmu.

Zatem musi przestać być zawsze „anty”, raczej pokazać, że „da się”, że PiS ma rację. A później pokazać, że „da się lepiej”, „da się taniej”, a przede wszystkim „da się zupełnie inaczej”! Bo konkretnej wizji i planom muszą być  postawione inne, alternatywne wizje, a nie jedynie odrobinę ulepszone, jak „500+ już na pierwsze dziecko” (!). Platforma musi wywrócić planszę, którą zaproponował do gry Jarosław Kaczyński, i dać do Polakom wyboru zupełnie nową rozgrywkę, nowe zasady, inne podejście. A na razie nie daje nic, poza krytyką PiS. A to oznacza, że dalej gra na tej planszy, którą rozłożył przed nią Kaczyński. Najlepiej byłoby dla niej, jakby zupełnie przestała odnosić się do PiS, a mówiła swoim językiem o sobie i o swoje wizji Polski.

A przecież wizjom państwa i społeczeństwa PiS naprawdę łatwo jest wiele zarzucić. Problem w tym, że opozycja sama związała sobie ręce. Bo skoro twierdzi, że PiS zniszczył demokrację i rozwala państwo, to trudno teraz, by była wiarygodna, jeśli zacznie jak równy z równym dyskutować z PiS o wizji państwa. Między dyktatorem a koalicją obywatelską żadnego programowego starcia być nie może. Bo to walka na śmierć i życie (demokracji) z oczywistym złem.

 

Może więc czas porzucić te sztandary, przyznać, że PiS w wielu kwestiach miało rację (dlatego wygrało wybory), przyznać, że po prawie trzech dekadach transformacji można już trochę odpuścić, skończyć z nieustannym „nie da się” i zaproponować po prostu nowe otwarcie? Bo na razie w starciu na programy do walki stanęło jedynie PiS. Co więcej, właśnie przeszło do zmasowanej ofensywy. A skoro nie ma przeciwnika...

Wnioski z przemówienia Mateusza Morawieckiego są proste: PiS ma wiele planów, konkretne cele, kolejne ustawy – wszystko na przekór tym, którzy od lat narzekają, że nic się nie da, że na nic Polski nie stać, że nie może być lepiej. Jest źle? To weź kredyt i zmień pracę, bo nikt ci nie pomoże. A Morawiecki mówi: „da się! – oto pięć konkretnych rozwiązań, które pomogą Polakom”. 

To pułapka. Skoro PiS chce udowodnić, że się da, opozycja nie może teraz wchodzić w rolę przewidzianą dla niej przez rządowych strategów i marketingowców. 23 mld zł dla emerytów? 300 zł wyprawki na każde dziecko w wieku szkolnym? Obniża ZUS i CIT? 500 mln zł na drogi lokalne? To wszystko olbrzymie koszty, trudno nie krzyknąć „sprawdzam!” – i nie podliczyć, wykazać, że rządu na to nie stać. I właśnie w ten sposób opozycja da sobie dorobić gębę tych od „nie da się”. A Polacy mają już dość ciągłej transformacji, zaciskania pasa, obietnic, że kiedyś, że może… Chcą nadziei. PiS im tę nadzieję daje.

Komentarze
Michał Kolanko: „Zderzaki” paradygmatem polityki szefa PO, czyli europejska roszada Donalda Tuska
Komentarze
Izabela Kacprzak: Premier, Kaszub, zrozumiał Ślązaków
Komentarze
Michał Szułdrzyński: Dlaczego Hołownia krytykuje Tuska za ministrów na listach do PE?
Komentarze
Estera Flieger: Uśmiechnięty CPK imienia Olgi Tokarczuk
Komentarze
Jerzy Haszczyński: Wielka polityka zagraniczna, krajowi zdrajcy i złodzieje. Po exposé Radosława Sikorskiego