Pierwszy ważny projekt, jaki trafił do nowego Sejmu, przewiduje, że już od 1 stycznia 2020 r. 370 tys. najlepiej zarabiających pracowników może zapłacić więcej do ZUS. To projekt poselski, ale bez wątpienia za zmianami stoi rząd, który chce zyskać na tym nawet 5,2 mld zł.
Porozumienie Jarosława Gowina podtrzymało w czwartek stanowisko, że za tym projektem nie zagłosuje. Partia wicepremiera i ministra nauki dysponuje 18 głosami w Sejmie.
W czwartek rano wicemarszałek Sejmu Włodzimierz Czarzasty stwierdził, że Lewica projektu nie poprze. Ale kilka godzin później Marcelina Zawisza z Razem zapowiedziała, że pod pewnymi warunkami jest w stanie poprzeć propozycję PiS. – Będę namawiać do tego, żebyśmy zagłosowali za, pod warunkiem, że będzie fragment o tym, iż będzie obowiązywać emerytura maksymalna – powiedziała Zawisza.
O komentarz do możliwego stanowiska Lewicy pytana była w czwartek w TVN24 Małgorzata Kidawa-Błońska z Koalicji Obywatelskiej. - Ja mam nadzieję, że jednak nawet dla Lewicy ekonomia ma znaczenie i przyszłość pokoleń Polaków, przyszłość systemu emerytalnego, i jednak sprawdzą wyliczenia ekspertów, policzą to wszystko i nie zagłosują - mówiła wicemarszałek Sejmu.
Dopytywana, co jednak, jeśli posłowie Lewicy poprą wniosek, Kidawa-Błońska odpowiedziała: „To znaczy, że są nic nie warci”.