Z kolei związki zawodowe krytykują taki pomysł na zapewnienie większych wpływów do ZUS przez to, że wysokie składki płacone obecnie dadzą tym pracownikom prawo do bardzo wysokich emerytur w przyszłości. W skrajnych przypadkach liczonych w dziesiątkach tysięcy złotych miesięcznie. Dlatego ta nowelizacja jest też nazywana najdroższą pożyczką, którą rząd będzie musiał spłacić już za kilkanaście lat w postaci podwyższonych świadczeń. Taki koszt może więc wpłynąć na zasady wypłacania niższych świadczeń należnych osobom ze znacznie niższymi zarobkami.
Choć projekt został złożony w Sejmie przez posłów PiS, jest bardzo dobrze przygotowany. Wszystko wskazuje więc na to, że został on przygotowany w ZUS, o czym pisała już Rzeczpospolita alarmując, że pomimo licznych deklaracji różnych przedstawicieli rządu, nadal toczą się prace nad tymi zmianami.
Najciekawsze teraz pytania, to jak do tego pomysłu odniesie się Jarosław Gowin, który uzależniał swoją obecność w nowym rządzie PiS od rezygnacji z tej zmiany.
Nowela, która ma wejść w życie już od 1 stycznia 2020 będzie też sprawdzianem dla większości opozycyjnej w Senacie, która może zablokować taką zmianę przepisów.