W sobotę w prefekturze Kumamoto na wyspie Kiusiu odnotowano znaczne opady. Pod względem liczby ofiar to najtragiczniejsza klęską żywiołowa w Japonii od października, gdy na skutek przejścia tajfunu Hagibis zginęło 90 osób.

Premier Shinzo Abe na spotkaniu sztabu kryzysowego wezwał do nasilenia działań ratowniczych. - Życie ludzkie jest najważniejsze. Proszę zrobić wszystko, co możliwe, by odszukać zaginionych - powiedział.

W relacji państwowej telewizji NHK przedstawiającej skutki nawałnic widać było przewrócone samochody, ludzi oczyszczających swe domy z błota oraz wojsko ratujące tych, którzy zostali przez powodziową wodę odcięci od świata.

- Nie mieliśmy prądu ani bieżącej wody, było ciężko - powiedziała NHK jedna z uratowanych kobiet.

Japońska agencja meteorologiczna zaapelowała o czujność wobec prognoz mówiących o deszczu. W rozmowie z agencją Reutera przedstawiciel agencji ostrzegł, że nawet bez dalszych opadów na dotkniętych żywiołem terenach może dojść do osuwisk.