Pandemia nie spowodowała ograniczenia wydatków na żywność, a nawet przyspieszyła dynamikę wzrostu w związku np. ze spadkami w gastronomii. Spowodowała jednak głębsze zmiany, których skutki będą odczuwalne latami.
Z najnowszych danych GfK Polonia widać, że postępuje odpływ klientów z hiper- i supermarketów. O ile przed pandemią 58 proc. wymieniało je jako miejsca zakupu żywności, to szybko ich liczba spadła do 48 proc. Co więcej, już tylko 41 proc. ankietowanych deklaruje, że będzie nadal kupować w tego typu sklepach.
Powrót na osiedla
– W obliczu bardzo dużej liczby potwierdzonych zakażeń koronawirusem jako konsumenci staramy się do minimum ograniczać wizyty w miejscach kojarzących się z dużymi skupiskami ludzi. O tym, jak silne stało się dla nas poczucie bezpieczeństwa, świadczyły choćby pustki w kinach, nawet wtedy, gdy te były dostępne dla widzów – mówi Dominika Grusznic-Drobińska, dyrektor ds. marketing & consumer intelligence w GfK Polonia. – O wyborze miejsca zakupów decyduje dziś m.in. brak konieczności przemieszczania się do sklepu komunikacją miejską. Jeśli nie musimy tego robić, decydujemy się na spacer, a to już bardzo silny argument za tym, by zrezygnować np. z wyjazdu do hipermarketu.
Na takim nastawieniu klientów najmocniej zyskują małe sklepy, w których przypadku można mówić wręcz o prawdziwym renesansie zainteresowania. Według GfK w przyszłości w tym kanale chce kupować 25 proc. badanych, co daje wzrost o 9 pkt proc.